Holenderski narkotykowy boss ze Słupska spędzi resztę kary w rodzinnym kraju. We wtorek Sąd Okręgowy w Słupsku zgodził się przekazać Wilhelmusa van D. do więzienia w jego rodzinnym kraju.
Prosił o to sam skazany, który w Polsce jest za kratkami od 2011 roku.
ZGODA NA PRZENIESIENIE
Polski sąd skazał go na sześć lat więzienia za produkcję marihuany wartej trzy miliony złotych oraz na trzy lata i osiem miesięcy za próbę zlecenia zza krat zabójstwa oficera CBŚ oraz prokuratora prowadzącego śledztwo. – Takie uprawnienia przysługują skazanemu, może złożyć wniosek o odbywanie kary w swoim rodzinnym kraju i sąd w Słupsku wyraził na to zgodę. Teraz postanowienie zostanie przetłumaczone i za jakiś czas skazany zostanie przekazany do Holandii – mówił pełnomocnik skazanego mecenas Marcin Malinowski.
NIE PRZYZNAŁ SIĘ
W sumie w polskich więzieniach Wilhelmus van D. miał odsiedzieć łączny wyrok ośmiu lat i dziewięciu miesięcy pozbawienia wolności. W Holandii będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie, bo z całego wyroku zostały mu do odbycia mniej niż dwa lata.
Produkowana przez Holendra marihuana była warta 3 miliony złotych. Fot. Policja
Około 70-letni Holender nigdy nie przyznał się do winy. Twierdził, że konopie indyjskie hodował, by karmić nimi bydło dla lepszej produkcji mleka. Zaprzeczał również, by zlecił współosadzonym w areszcie zlecenie zabójstwa śledczych.
Wilhelmus van D. wpadł, bo w zabudowaniach pod Słupskiem, w których prowadził uprawę trzech tysięcy krzewów marihuany, wybuchł wiosną 2011 roku pożar. Straż pożarna znalazła hodowlę i zawiadomiła policję.
Przemysław Woś/mili