Jest zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezydenta Gdańska. Chodzi o sobotni marsz ONR.
Zawiadomienie do prokuratury zostało złożone z inicjatywy Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Według wnioskodawców Paweł Adamowicz wykazał się biernością, pozwalając organizacji na dwugodzinny przemarsz przez Gdańsk. Ich zdaniem prezydent mógł się powołać na art. 20 ustawy o zgromadzeniach, który przewiduje rozwiązanie zgromadzenia przez przedstawiciela organu gminy, jeżeli jego przebieg narusza przepisy karne.
Lewicowe środowiska od samego początku krytykowały marsz członków ONR ulicą Długą oraz brak reakcji prezydenta Gdańska.
Rzeczniczka prezydenta Magdalena Skorupka-Kaczmarek zaznacza, że prezydent dopełnił obowiązków delegując na marsz swojego przedstawiciela. Tym samym nie mógł osobiście odwołać manifestacji, ponieważ kompetencje do takich działań przeszły na jego reprezentanta. W przesłanym komunikacie rzeczniczka prezydenta zwraca uwagę, że zarówno urzędnik, jak i policja nie widzieli podstaw do rozwiązania zgromadzenia.
Poniżej zamieszczamy pełen komunikat:
Paweł Adamowicz dopełnił obowiązków ponieważ delegował przedstawiciela na to zgromadzenia, choć po nowelizacji ustawy nie musiał tego robić. Delegując przedstawiciela ceduje na niego uprawnienia i tym samym nie może osobiście odwołać zgromadzenia (W ustawie jest napisane wprost, że kompetencja do rozwiązania zgromadzenia przysługuje przedstawicielowi a nie organowi)
Rozwiązanie zgromadzenia jest obwarowane zastrzeżeniami i można to zobaczyć w art. 20 ustawy http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20150001485/U/D20151485Lj.pdf
„Zgromadzenie może być rozwiązane przez przedstawiciela organu gminy, jeżeli jego przebieg zagraża życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach lub narusza przepisy niniejszej ustawy albo przepisy karne, a przewodniczący zgromadzenia, uprzedzony przez przedstawiciela organu gminy o konieczności rozwiązania zgromadzenia, nie rozwiązuje go”.
Urzędnik nie widział podstaw do rozwiązania. Policja także. Odrębna rzeczą jest też odpowiedzialność i ważenie skutków. Czyli co mogłoby wydarzyć się w przypadku rozwiązania zgromadzenia kiedy stałoby się ono nielegalne? Czy nie pojawiłaby się agresja ze strony osób biorących w nim udziału czy nie doprowadzilibyśmy tym samym np do zamieszek? Urzędnik podejmując decyzje musi też zdawać sobie sprawę z ich konsekwencji.
Warto podkreślić, że Feministyczna Brygada Rewolucyjna FeBRa zażądała wcześniej wyjaśnień od Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność. Z kolei Nowoczesna zaapeolowała do szefa regionu gdańskieg „S”, aby publicznie przeprosił za sobotnie wydarzenia w Gdańsku. – Na tymże spotkaniu doszło do zbezczeszczenia tego ważnego dla każdej Polki i każdego Polaka miejsca poprzez głoszenie rasistowskich i ksenofobicznych haseł – twierdzą przedstawiciele Nowoczesnej. Domagają się również wyciągnięcia zdecydowanych konsekwencji służbowych wobec osób, które dopuściły do sprofanowania tak ważnego i symbolicznego miejsca na mapie Gdańska.
Z kolei Paweł Adamowicz zapowiedział już, że do końca tygodnia złoży wniosek o delegalizację ONR.
Następnie narodowcy przemaszerowali z Placu Solidarności ulicami centrum Gdańska na Długą. Podczas marszu skandowano hasła „Nacjonalizm naszą drogą”, „Ani Unia, ani NATO, Polska tylko dla Polaków”. „PiS, PO jedno zło”. Członków ONR z zielonymi flagami i opaskami mieszkańcy Gdańska mijali później na ulicach centrum miasta przez resztę dnia.
mimi/mili