Nauczyciel zaprószył ogień w szkolnej toalecie. Pedagog korzystał z pomieszczenia przy sali gimnastycznej, w którym nie było prądu. Toaletę doświetlano… świeczką.
Do zdarzenia doszło w miasteckiej podstawówce pod koniec kwietnia. Ogień pozostawiony bez nadzoru, spowodował straty na ponad tysiąc złotych. W toalecie spaliła się mydelniczka, nadpalił zlew i lustro. Okopcone zostały również ściany, dym wydostał się na korytarz i salę gimnastyczną. Na miejsce wezwano straż pożarną. Ewakuowano 7 osób: 5 nauczycieli i 2 uczniów.
ŚWIECZKA ZAMIAST ŚWIATŁA
– Do tego pożaru doszło prawdopodobnie dlatego, że osoba, która ostatnia korzystała z toalety, zapomniała tę świeczkę zgasić bądź jej nie dogasiła. To spowodowało, że rozpaliła się ponownie i wypalając się, spowodowała nadpalenie elementów plastikowych – mówi starszy kapitan Dariusz Dwulit, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Państwowej Straży Pożarnej w Miastku.
Kapitan podkreśla, że po przyjechaniu na miejsce ogień wygasł samoczynnie, wystąpiło natomiast zadymienie pomieszczeń. Po sprawdzeniu obiektu i przewietrzeniu sal, nauczyciele i uczniowie mogli wrócić do szkoły.
AWARIA PRĄDU
Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Miastku zapewnia, że nie było zagrożenia dla uczniów, bo zdarzenie miało miejsce po lekcjach.
– Mieliśmy chwilową awarię prądu i, z powodu długiego weekendu majowego, musieliśmy dłużej czekać na naprawę – wyjaśnia Jerzy Wójtowicz. – Po godzinie 15:00 wuefista wszedł do toalety. Ponieważ było ciemno i nie miał latarki, zapalił świeczkę. To była jednorazowa sytuacja, dlatego zapomniał ją zgasić. Świeczka się paliła, stopiła mydelniczkę, fragment oprawy lustra i stąd to zadymienie – dodaje dyrektor SP1 w Miastku.
NAUCZYCIEL UKARANY
Nauczyciel za spowodowanie pożaru w szkolnej toalecie został ukarany naganą i wpisem do akt. Na własny koszt musiał także wyremontować zniszczone pomieszczenie.
Paweł Drożdż/pOr