To się nazywa idealne miejsce i czas. Niesamowite zdjęcie burzy w Orłowie

jakubformela

Dla większości burze z piorunami, ulewa czy grad to kolejny z powodów, dla których lepiej zostać w domu. Są jednak tacy, którzy z niecierpliwością czekają na najbardziej widowiskowe kaprysy pogody. Płacą wieloma wyrzeczeniami, przemoczonymi ubraniami i  katarem. Czasem w zamian dostają „zdjęcia życia”. Jednym z takich ujęć pochwalił się pewien fotograf z Gdańska.

O tym, że najpiękniejsze i najbardziej widowiskowe zdjęcia, poprzedzone są godzinami cierpliwości, a często dużym poświęceniem, wiedzą nieliczni. Z zachwytem i niedowierzaniem ocenia się efekty czyjejś pracy, mówiąc „fotograf miał duże szczęście”. Oczywiście, szczęście jest nierozerwalnym elementem fotografii, ale to nie wszystko. O tym, ile trzeba poświęcić, żeby mieć tyle szczęścia, napisał na swoim blogu autor tego niesamowitego ujecia, Jakub Formela.

W piątkowe popołudnie, kiedy nad Trójmiastem szalała burza, a kilka dzielnic gdańska sparaliżowały zalane ulice, on wyszedł z aparatem, licząc na idealne zdjęcie. I chyba mu się udało.

 

Fot. Jakub Formela / www.facebook.com/JakubFormela.photo

– Burzę nad orłowskim molo planowałem sfotografować od jakiegoś czasu – pisze autor. – Wcześniej próbowałem szczęścia przy falochronie w Górkach Zachodnich, ale jedyne co udało mi się osiągnąć w lipcowy wieczór to przekonać się, że nieprzemakalna kurtka potrafi jednak przemoknąć. Pogodę pod kątem zdjęciowym sprawdzam codziennie, więc tego dnia spodziewałem się burz. Kiedy będąc w Gdyni, co kilka minut otrzymywałem powiadomienia o intensywnych wyładowaniach, zdecydowałem się spróbować uchwycić burzę przy molo w Orłowie. – pisze pan Jakub.

PRECYZJA, CZYLI 48 DESEK

– W tym zdjęciu ozdobą miała być błyskawica, a nie kreatywne ujęcie molo. Jednak wymaga to precyzji, jeśli wszystkie „meble” na zdjęciu mają być ułożone prosto. Ponieważ nie pierwszy raz byłem na w tym miejscu, to wiem, że pokład zbudowany jest z 48 desek, więc idealnie proste ustawienie statywu uzyskamy kładąc najbardziej wysuniętą nogę trójnoga między 24 a 25 deską, a dwie pozostałe – symetrycznie z tyłu – tłumaczy pan Jakub.

ODROBINA SZCZĘŚCIA

– W trakcie pierwszego zdjęcia seryjnego miało miejsce duże wyładowanie. Huk i błysk nastąpiły w tym samym momencie, piorun uderzył jakieś 100m ode mnie, obok charakterystycznej żółtej boi przy molo. Przerwałem interwał, żeby sprawdzić co zmieściło się w kadrze. Prawie idealnie, chociaż przy takim ułożeniu pioruna szkoda, że obiektyw nie był bardziej zadarty do góry. Ale wiedziałem, że to jest właśnie „to” i że mogę kończyć zdjęcia po 5 minutach sesji – wspomina fotograf.

Na swoim blogu jakubformela.photo, na którym opublikował zdjęcie, opisał cały proces i przygotowanie do tego jednego momentu. Jak sam wspomniał to zdjęcie „polubiło” ponad 1000 internautów na jego profilu Instagram. Pan Jakub udowodnił, że nawet najbardziej niszczycielskie i groźne zjawiska są piękne, jeśli tylko znajdzie się w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu.

– Najfajniejsze w fotografii krajobrazu jest to, że zapewne jeszcze nie raz będę w tym miejscu, ale drugiego takiego zdjęcia już zrobię – podsumował pan Jakub.

Jacek Klejment

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj