Odbudowa domów po nawałnicy. Jedne są już wykończone, a na inne wciąż brakuje pieniędzy

9 miesięcy po nawałnicy nadal mieszkają w kontenerach lub przyczepach kempingowych. Mowa o pięciu rodzinach z powiatu chojnickiego, które wciąż nie mają własnego dachu nad głową.

Pan Antoni Warnke z Główczewic od wiosny odbudowuje swój dom. Jesień i zimę spędził w walącym się budynku, skupiając się na pomocy innym poszkodowanym. Po Wielkanocy rozpoczął swój remont.

BUDYNEK OD NOWA

Szybko okazało się, że budynek trzeba jednak zbudować na nowo. Dzięki pomocy rządowej, samorządowej oraz darczyńcom, sporo prac udało się wykonać. Potrzebna jest jeszcze dalsza pomoc.

BRAKUJE 20 TYSIĘCY ZŁOTYCH

– Mam już zrobione centralne ogrzewanie, kończymy instalację elektryczną, jest już dach. Stan surowy postawiliśmy w pięć tygodni. Teraz potrzebne są pieniądze na tynki oraz posadzki. To prawie 20 tysięcy złotych, których mi brakuje – mówi Atnoni Warnke.

JESZCZE W PRZYCZEPIE KEMPINGOWEJ

Obecnie mężczyzna wraz z niepełnosprawną żoną i synem mieszkają w przyczepie kempingowej. Część prac ze względu na brak pieniędzy pan Antoni wykonuje sam, po powrocie z pracy. Jak mówi, gdyby miał pieniądze na wykończenie wnętrza, do domu mógłby się wprowadzić jeszcze przed wakacjami.

PRACE PRZERWANE

W położonym kilka kilometrów dalej Orliku trwa budowa domu dla Państwa Motylewskich i Przytarskich. Przed nawałnicą obie rodziny mieszkały we wspólnym domu, który ze względu na uszkodzenia, trzeba było rozebrać. Zimą rozpoczęła się budowa nowego budynku, lecz prace stanęły, bo skończyły się pieniądze na dalsze finansowanie budowy.

Potrzeba około 50 tysięcy złotych. Całą pomoc jaką otrzymaliśmy, wydaliśmy na dotychczasowe prace. Pieniądze się skończyły i budowa stoi – mówi Katarzyna Motylewska.

DO KIEDY W KONTENERZE?

– Zamknięty jest surowy stan domu. Mieszkamy w kontenerze cały czas i nie wiadomo do kiedy. Problem jest w pieniądzach. Firma, która buduje, chce pieniędzy, aby kontynuować prace, a my już ich nie mamy. Cała robota stoi. Kredyty nie wchodzą w grę, bo nie posiadamy zdolności kredytowej. Z kolei pożyczanie po tysiąc złotych nie ma sensu, bo za to nie zrobi się nawet podłogi – dodaje pani Katarzyna.

ZA MAŁO FUNDUSZY

Do tej pory obie rodziny otrzymały pomoc o łącznej wartości około 100 tysięcy złotych. Są to środki rządowe, z ubezpieczenia oraz te, które otrzymali od gminy. Była też znacząca pomoc materialna. To jednak za mało, bo dom trzeba wykończyć wewnątrz, a potem na nowo urządzić.

TO, CO NAPRAWIONE

Sporo obiektów mieszkalnych jest już naprawionych. Pani Teresa Warnke, sąsiadka i bratowa pana Antoniego z Główczewic, od grudnia mieszka we własnym domu. Całą jesień i część zimy spędziła wraz z rodziną w kontenerze. – Ja jestem bardzo szczęśliwa. Mieszkam w pięknym, wykończonym domu, rodzina jest szczęśliwa. Naprawdę, dzięki pomocy dobrych ludzi, którzy nas wspierali finansowo i psychicznie, dobrym słowem, daliśmy radę. Dziękuję wszystkim – mówi.

Bez własnego dachu nad głową pozostają jeszcze dwie rodziny w Rytlu, dwie w Główczewicach i jedna, trzypokoleniowa, w Orliku.

Dariusz Kępa/pOr

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj