Jacht motorowy wyłowił z morza i przywiózł do portu być może niewybuch z czasów Drugiej Wojny Światowej. Teren kapitanatu w Łebie ogrodzono, wezwano policję, straż pożarną oraz saperów.
AKTUALIZACJA SOBOTA 10:00
Saperzy potwierdzili, że znalezisko to kadłub bomby lotniczej głębinowej szkolnej, produkcji radzieckiej z lat 70. A zatem nic groźnego.
W piątek armator łodzi powiadomił kapitanat portu, że około południa wyłowił z Bałtyku około trzydziestokilogramowy przedmiot metrowej długości z rosyjskimi napisami.
ZNALEZISKO MOŻE BYĆ NIEBEZPIECZNE
Pierwotnie sądzono, że to pława nawigacyjna. Przedmiot z jachtu wyładowano na nabrzeże i przekazano urzędnikom morskim. Wtedy pracownicy kapitanatu nabrali wątpliwości, czy znalezisko nie jest groźne. Teren kapitanatu w Łebie ogrodzono, wezwano policję, straż pożarną oraz saperów.
Na podstawie zdjęć policji saperzy rozpoznali, że jest to flara ćwiczebna. W sobotę w południe ma zostać zabrana, ale do tego czasu polecieli jej nie dotykać.
– Port jest czynny, nie ma utrudnień w ruchu jednostek, jednak obsługa kapitanatu musiała opuścić na razie budynek ze względów bezpieczeństwa – poinformowała rzeczniczka Urzędu Morskiego w Słupsku Anna Gliniecka-Woś.
Nie ma też żadnych utrudnień czy zagrożenia dla turystów, czy mieszkańców.
Przemysław Woś/jK