Na liście do żłobka jego syn był 74. Dostał miejsce, gdy Jarosław Wałęsa ogłosił go kandydatem na zastępcę. Wiceprezydent Kowalczuk wyjaśnia

Jego syn był 74. na liście do żłobka. W dwa dni znalazło się miejsce. Chodzi o Dominika Kwiatkowskiego z Nowoczesnej, który jest kandydatem na wiceprezydenta Gdańska do spraw polityki społecznej, jeżeli wygra Jarosław Wałęsa. Miejsce dla jego syna znalazło się niedługo po tym, gdy przedstawił swój program społeczny, a europoseł Wałęsa ogłosił go swoim potencjalnym zastępcą. Sprawę komentuje wiceprezydent Piotr Kowalczuk. W poniedziałek europoseł Jarosław Wałęsa zaprezentował część społeczną swojego programu wyborczego. Przedstawił również kandydata na zastępcę do spraw polityki społecznej, którym jest Dominik Kwiatkowski, sekretarz Nowoczesnej na Pomorzu. Dominik Kwiatkowski zapowiedział, że jeśli Jarosław Wałęsa wygra wybory na prezydenta Gdańska, zapewnią miejsca w żłobkach wszystkim gdańskim dzieciom. Twierdził, że w mieście brakuje miejsc w żłobkach, jako przykład podając przypadek własnego syna, którego wpisał na listę rekrutacyjną dwa lata temu, krótko po jego narodzinach. Jeszcze w poniedziałek był on na 74. miejscu listy. W środę miał już miejsce w żłobku. Dominik Kwiatkowski napisał o tym w piątek wieczorem na Facebooku.

„PRZEZ MIESIĄCE LISTA NIE ZMIENIAŁA SIĘ TAK DRASTYCZNIE”

– To dość zaskakująca sytuacja. W poniedziałek na konferencji prasowej z Jarosławem Wałęsą pokazałem, że mój syn jest na 74. miejscu do publicznego żłobka, a w środę przyszedł do mnie mail, że od września będzie mógł do niego chodzić i jest na 1. miejscu – mówi Dominik Kwiatkowski w rozmowie z Radiem Gdańsk. – Bardzo mnie to zaskoczyło, bo ta lista rankingowa przez miesiące nie zmieniała się aż tak drastycznie. Mój syn z tego nie skorzysta, bo udało nam się go posłać do przedszkola prywatnego. Czekał dwa lata na to miejsce i posyłanie do żłobka nie jest już zasadne. Pozostają wątpliwości, związane z tym przydziałem i jego okresem. Napisaliśmy do żłobka, żeby przekazano to miejsce osobie, która go potrzebuje – dodaje polityk.

Pytany o cel, w jakim jego syn wciąż był na liście odpowiada: – Mój syn nadal kwalifikuje się do żłobka, natomiast my już posłaliśmy go do przedszkola. Dzięki temu mogłem monitorować, jak wygląda postęp w przyjmowaniu osób do żłobka. Mam znajomych, których dzieci są na dalekich miejscach na liście i dla nich przeskok o tyle miejsc też był czymś niespotykanym – komentuje Dominik Kwiatkowski.

SYTUACJE RODZIN SIĘ ZMIENIAJĄ

Zdaniem polityka Nowoczesnej sytuacja rekrutacyjna jego syna może mieć związek z jego szansą na funkcję zastępcy Jarosława Wałęsy, jeśli ten wygra wybory w Gdańsku. Sprawę komentuje wiceprezydent Piotr Kowalczuk. Jak mówi, rodzice zapisują dzieci do kilku placówek naraz i co jakiś czas rezygnują. – Trzeba potwierdzać co miesiąc to, że dziecko ma nadal pozostawać na tej liście. Jeżeli przez 3 miesiące nie ma potwierdzenia, wtedy ta osoba jest usuwana z listy. Chęć bycia na liście musiała być potwierdzana. Dziwne jest to, że jeśli dziecko od pół roku było w przedszkolu, to rodzice nie zrezygnowali z jego miejsca na liście do żłobka – mówi wiceprezydent.

– Mieliśmy taki przypadek, w którym żłobek weryfikował chętnych do żłobka i dopiero na 150. miejscu znalazła się chętna para, i potwierdziła, że chce skorzystać – mówi zastępca prezydenta do spraw polityki społecznej. – Pierwotnie rodzice mieli inne plany, nie mieli wsparcia ze strony dziadków, wsparcia finansowego. Rekrutacja do żłobków jest rekrutacją całoroczną. Cieszę się, że zadziałały procedury, że rodzic został poinformowany o miejscu dla dziecka. Niekoniecznie trzeba robić z tego show, ale trzeba przemyśleć czy nie blokuje się komuś innemu miejsca, jeżeli można było zrezygnować z tego pół roku wcześniej. Na każdym etapie rekrutacji listy mają charakter elektroniczny i nikt nie może tam niczego zmieniać. Nie dodawałbym sobie w przypadku kandydata, że skontaktowano się z nim, bo zwołał konferencję, bo na pewno tak nie było – dodaje.

Piotr Kowalczuk w poniedziałek dokładniej przyjrzy się sprawie. Zapewnił, że urzędnicy nie mają możliwości zmieniać miejsc na liście rekrutacyjnej. – Sprawdzimy w poniedziałek, jak w pracy będzie osoba, która ma możliwość weryfikacji systemu elektronicznego, bo nikt nie może tam nic zmieniać ręcznie – zapowiada wiceprezydent Gdańska.


Rafał Mrowicki
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj