Nadmierna prędkość czy rozmowa przez telefon w czasie jazdy – to jasne, że mandat w tych przypadkach jest nieunikniony. Okazuje się, że słono zapłacić możemy też m.in. za zostawienie włączonego silnika, przewożenie nietypowych przedmiotów czy… jazdę z brudną rejestracją.
O to, jak jeżdżą gdańscy kierowcy i jakie błędy najczęściej popełniają zapytaliśmy Marka Radlińskiego z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Jako najczęściej łamany przepis policjant podaje oczywiście przekraczanie dopuszczalnej prędkości. – Kierowcy nagminnie jeżdżą szybciej niż mogą. 50km/h to rzadkość, częściej jest to 70/80 km/h. To całkowicie normalne w naszym mieście – mówi.
NIETYPOWE WYKROCZENIA
Ale wielu kierowców nie zdaje sobie sprawy, że za takie rzeczy jak jazda z brudną rejestracją, mruganie światłami czy nieprawidłowe przewożenie zwierząt również można dostać mandat. Jednym z takich „nietypowych” wykroczeń jest pozostawienie auta z włączonym silnikiem, gdy kierowca np. skrobie szyby. – Osobiście chyba nigdy nie wypisałem za to mandatu karnego. Bardziej zwracam uwagę na to, jak pojazd jest odśnieżony – czy z dachu nie spada śnieg, czy szyby są dobrze wyskrobane i zapewniają odpowiednią widoczność – opowiada Radliński. Za pozostawienie samochodu na terenie zabudowanym z silnikiem na tzw. chodzie dłużej niż minutę grozi mandat w wysokości 100 zł. Za śnieg na dachu i brudną przednią szybę – jako zagrożenie dla bezpieczeństwa w ruchu drogowym spowodowane ograniczoną widocznością – od 20 do 500 zł.
Za ubrudzoną rejestrację, którą policjant może zakwalifikować jako złamanie art 60 ust. 1 pkt 2 ustawy Prawo o ruchu drogowym (zabrania się zakrywania świateł oraz urządzeń sygnalizacyjnych, tablic rejestracyjnych lub innych wymaganych tablic albo znaków, które powinny być widoczne), mandat może wynieść nawet 500 zł, za korzystanie ze świateł drogowych w sposób niezgodny z przepisami – 200 zł.
Częstym zjawiskiem – nie tylko na trójmiejskich drogach – jest rozmowa przez telefon podczas jazdy. – Używanie komórki w sposób wymagający trzymania jej w ręku jest również wykroczeniem. Niektórzy potrafią przeglądać strony internetowe podczas jazdy. Kilkusekundowe oderwanie wzroku może doprowadzić do tragedii – dodaje policjant. Korzystając z telefonu podczas jazdy narażamy się na mandat w wysokości 200 zł i nawet 5 punktów karnych. Ważne są też pasy bezpieczeństwa. – Poduszka powietrzna działa tylko wtedy, gdy są one zapięte – mówi Marek Radliński.
Czy jest grupa, która częściej łamie przepisy od innych? – Niektórzy młodzi kierowcy, którzy dopiero co zrobili prawo jazdy, przeceniają swoje możliwości – odpowiada policjant.
UWAGA NA ZWIERZAKI
Niebezpieczne jest też nieprawidłowe przewożenie zwierząt. Nawet najmniejsze z nich nie mogą podróżować w samochodzie na kolanach czy luźno siedząc na fotelach. Nie dość, że rozpraszają kierowcę, to w momencie ostrego hamowania po prostu wypadną przez przednią szybę. W ten sposób mogą zrobić krzywdę nie tylko sobie, ale również pasażerom. Zwierzęta powinny być przewożone w specjalnie skonstruowanych transporterach, matach lub koszykach. Artykuł 60 pkt. 1 Kodeksu drogowego zabrania kierowcom używania pojazdów w sposób zagrażający bezpieczeństwu osoby znajdującej się w pojeździe lub poza nim. Można potraktować psa leżącego na tylnym siedzeniu samochodu jako powód do wystawienia 200 zł mandatu.
POLAK ZA GRANICĄ… POTRAFI
– Wielu polskich kierowców za granicą potrafi dostosować się do przepisów obowiązujących w danym kraju. Czyli jednak Polak umie jechać 50 km/h – zauważa policjant. Jak dodaje, są również kwestie, które nie zależą od taryfikatora mandatów, ale od… kultury. – Takie zjawiska jak wyrzucanie ogryzków i niedopałków przez okno są po prostu drażniące – mówi.
(GŁUPIE) TŁUMACZENIA
Jakie są najbardziej absurdalne sytuacje, z którymi Marek Radliński spotkał się na trójmiejskich drogach? – To z pewnością przewożenie nietypowych przedmiotów. Nie każdy myśli o tym, że gdy wiezie 50-centymetrowy nóż na tylnym siedzeniu, to w czasie zderzenia ten nóż staje się gilotyną – mówi policjant.
„Najciekawsze” są jednak tłumaczenia pijanych kierowców – Mówią, że zjedli golonkę w piwie na obiad albo batonika z alkoholem na deser – kończy policjant.
Agnieszka Oleńska/mich