Kilkunastometrowa kolejka przed tczewskim starostwem. Niektórzy stoją w niej od piątej rano. Wszystko po to, by jeszcze tego samego dnia zarejestrować auto. Pytamy urzędników, czy nie ma lepszego sposobu na organizację pracy wydziału komunikacji. – Byłeś kiedyś w wydziale komunikacji? Szok. Kolejka za umówieniem godziny – napisał na swoim Facebooku pan Łukasz, mieszkaniec Tczewa. Dołączył zdjęcia, na których widać sznur ludzi ciągnący się do drzwi zamkniętego jeszcze urzędu. – W porównaniu z innymi czekałem dosyć krótko, około 45 minut. Mimo zdenerwowania osób stojących w kolejce, obsługa przy okienku była bardzo miła – mówi naszemu reporterowi pan Łukasz.
W piątkowy poranek przyjrzeliśmy się tej sprawie. – Przyjechałem tu o 4:50, nikogo jeszcze nie było – mówi mężczyzna, któremu udało się zająć „pole position” przed drzwiami starostwa. – Stoję od 5:55, jestem trzynasty – słyszymy idąc wzdłuż kolejki. – Byłem przekonany, że można to załatwić telefonicznie, ale nie udało mi się dodzwonić – mówi jeden z czekających mężczyzn.
Kolejka petentów ustawia się przed starostwem codziennie. Chodzi im o to, aby zarejestrować swoją wizytę na późniejszą godzinę i mieć pewność załatwienia sprawy jeszcze tego samego dnia. Nie zawsze to się jednak udaje. – Któregoś razu byłem ostatnią obsłużoną osobą. Pani, która stała za mną, powiedziano, że się spóźniła – opowiada spotkany w kolejce mężczyzna.
– W pierwszej kolejności obsługujemy osoby, które pojawiają się osobiście. Po weryfikacji dokumentów umawiamy je na konkretne godziny. Nie ma możliwości zarezerwowania wizyty na kolejny dzień – tłumaczy naczelnik wydziału komunikacji Zbigniew Urban, który porównuje wizytę w wydziale komunikacji do wizyty… u lekarza.
Naczelnik wydziału zapewnia że w kolejce do okienka nie trzeba stać od 6:00. Jak mówi, wystarczy przyjść na chwilę przed otwarciem urzędu o 7:30. – Nie ma lepszego rozwiązania. Pobieranie numerków by się nie sprawdziło, bo potem przez cały dzień sala obsługi byłaby zatłoczona. Próbowaliśmy umawiać z wyprzedzeniem, ale potem okazywało się, że klient nie przychodził i termin przepadał – mówi Zbigniew Urban.
Przez wydziale komunikacji i transportu tczewskiego starostwa przewija się dziennie od 200 do 300 klientów. Rejestracją pojazdów zajmuje się sześć osób. Dwie z nich są obecnie na urlopach. – Nie mamy możliwości zwiększenia liczby etatów, bądź dokupienia nowych komputerów do obsługi klientów. Realizujemy obowiązki, które nakłada na nas ministerstwo i to ono o wszystkim decyduje – mówi Zbigniew Urban. – Latem mamy możliwość zatrudnienia dodatkowych osób na prace interwencyjne. Zajmują się one mniej skomplikowanymi czynnościami, które nie są bezpośrednio związane z rejestracją pojazdów – dodaje.
Kolejki do wydziałów komunikacji w urzędach na całym Pomorzu nikogo specjalnie nie dziwią. Zaskakuje jednak ludzka kreatywność przy pokonywaniu przeciwności. Jak donosi nasz słuchacz, w Starogardzie Gdańskim przy zakupie auta za dodatkową opłatą załatwianiem formalności w starostwie może zająć się poprzedni właściciel pojazdu. – Kosztuje to od 100 do 150 złotych – mówi nasz słuchacz.
Posłuchaj materiału Wojciecha Stobby:
Wojciech Stobba/mar