Było gorące, słoneczne popołudnie. Para mieszkańców Oruni postanowiła rozpalić w kominku. Nie po to jednak, by się ogrzać. Po porządkach na podwórku trzeba było się pozbyć zebranych odpadów. Młodzi ludzie uznali, że najprościej będzie je spalić. Gęsty czarny dym i nieprzyjemny zapach nie mogły ujść uwadze okolicznych mieszkańców ulicy Nowiny.
– Już z odległości kilkuset metrów zauważyliśmy unoszący się nad domami gęsty, czarny dym. W powietrzu była wyczuwalna charakterystyczna woń, która sugerowała, że ktoś spala tworzywa sztuczne – opowiada inspektor Sławomir Jendrzejewski.
MIEDZIANE KABLE
Strażnicy szybko zlokalizowali źródło zanieczyszczenia. Przed domem, z którego komina wydobywał się dym, stało dwoje młodych ludzi. Powiedzieli funkcjonariuszom, że nie robią nic złego, bo w kominku palą jedynie materiałami dozwolonymi. Tego dnia jednak temperatura przekraczała 30 stopni, więc używanie kominka od razu wyglądało na bardzo podejrzane. Mundurowi postanowili skontrolować palenisko. Wówczas mieszkańcy przyznali, że wrzucili do kominka odpady. – Byli w trakcie robienia porządków na podwórku i uznali, że zebrane śmieci najwygodniej będzie spalić – dodaje Sławomir Jendrzejewski.
Po wygaśnięciu ognia w kominku zostały wypalone z izolacji miedziane kable. Sprawcy wykroczenia otrzymali mandat i obietnicę, że dzielnicowy będzie wyczulony na zgłoszenia z ich posesji. Para wyraziła skruchę i obiecała, że od teraz będzie się pozbywać śmieci tylko w legalny sposób.
Zaraz po zakończeniu interwencji strażnicy dostali kolejne zgłoszenie dotyczące spalania odpadów. Tym razem na Olszynce. Podobnie jak w pierwszym przypadku, tak i tu skończyło się na mandacie karnym.
oprac. mk