Być może z nudy, być może dla lansu, z pewnością bez świadomości, jakie grożą za to konsekwencje. Grupka nastolatków z Gdyni założyła konto na Instagramie, na którym zaczęła publikować zdjęcia i krótkie filmy, uwieczniające ich „wyjątkowe” przygody. Problem jednak w tym, że to wcale nie były niewinne wygłupy, a sprawą, dzięki użytkownikom jednego z portali, zajęła się policja. Początkowo filmy z nagraniami były dostępne publicznie. Autorzy jednak najwyraźniej przestraszyli internetowej nagonki i najpierw zablokowali stronę dla postronnych osób, a potem skasowali kontrowersyjne materiały. W sieci jednak nic nie ginie.
Do dwóch z wielu udostępnionych przez nastolatków filmów udało nam się dotrzeć :
NA POCZĄTEK USTALENIA
Dopóki nie wiadomo, kim są sprawcy, ile mają lat i jakiej skali szkody wyrządzili, ciężko jednoznacznie określić, co czeka wandali.
– Na tę chwilę nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jaka czeka ich kara. Chodzi o zniszczenie mienia. Jeden z mężczyzn wrzucił znak do morza, na drugim filmiku widać, jak rozbijany jest szklany przedmiot, najprawdopodobniej część lampy oświetleniowej. Musimy dotrzeć do właścicieli tych przedmiotów, ustalić, jaka jest ich wartość i dopiero wtedy będziemy mogli te czyny zakwalifikować odpowiednio – dodał Kuśmierczyk.
„PO PROSTU ZABAWNE”
Wandale po tym, jak sprawa „zagotowała” internautów, w Instastory wydali swego rodzaju „oświadczenie”:
Zebranie kilku materiałów, przedstawionych od najgorszej strony, to słabe podstawy do takich rzeczy, jak na przykład groźby czy oszczerstwa. Przykładowa sytuacja z filmem z miniatur, czyli z rzucaną belką… Zrozumiane oburzenie jest właściwie stosowne, bo nie było to zbyt mądre zachowanie, JEDNAKŻE wszystko zostało odniesione na miejsce. Wiele z tych filmików, nie mówiąc już o tych, ukazujących wielkie „niszczenie mienia”, mają po prostu na celu być śmiesznymi filmikami, na których coś się dzieje. Podsumowując, rozumiemy oburzenie, ale nie powinno to być powodem do pisania takich rzeczy, bo przecież „jest się anonimowym”. Nigdy nie robimy nikomu krzywdy i nie uważamy się za „patologię”. A podstawy do nazywania nas tak są po prostu zabawne. Nie chodzi o fakt, że jesteśmy przejęci tym wszystkim, ale rozgłos i wszystko, co zrobiły social media jest podkoloryzowane, jest w tym wszystkim wiele kłamstw.
To oświadczenie trafnie podsumował jeden z internautów: „Jak widać według nich nic się nie stało. Wszystko zostało odniesione na miejsce? Ciekawe, jak długo ten klosz sklejali”. Użytkownicy jednego z portali umieścili na nim linki do profili wandali na Facebooku oraz numery tablic rejestracyjnych auta, którym autorzy filmików łamali przepisy, żeby pomóc policji w identyfikacji przestępców.
mk