Płynęli za szybko, cudem nie doszło do tragedii na Motławie. Dwie osoby z zarzutami [FILM]

Są zarzuty w głośnej sprawie statku wycieczkowego, który przepłynął pod zamykającą się kładką na Motławie w Gdańsku. Do incydentu doszło ponad rok temu. Pasażerska jednostka „Danuta” cudem uniknęła kolizji z konstrukcją. Na szczęście nikomu nic się nie stało.

Śledczy stwierdzili, że dwie osoby – operator kładki i kapitan statku, umyślnie naruszyli zasady bezpieczeństwa w ruchu wodnym. Statek poruszał się szybciej niż pozwalają na to przepisy na Motławie. Płynął z prędkością sześciu, zamiast maksymalnie czterech węzłów. Do tego kapitan zbyt późno rozpoczął zmniejszanie prędkości i przepłynął bezpośrednio pod przęsłem kładki.

NIE PRZYZNALI SIĘ DO WINY

Jeśli chodzi o operatora konstrukcji, prokurator stwierdził, że mężczyzna widział zbliżający się z dużą prędkością statek, a mimo to, nie przerwał manewru opuszczania kładki. Obaj podejrzani usłyszeli zarzuty sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu wodnym, zagrażającej życiu lub zdrowiu osób przebywających na pokładzie wycieczkowej jednostki i mieniu dużych rozmiarów. Obaj mężczyźni nie przyznali się do winy.

Na pokładzie statku było ponad 130 pasażerów. Podejrzanym grozi 8 lat więzienia. Kapitan decyzją prokuratora ma zakaz wykonywania zawodu szypra.

 

Grzegorz Armatowski/pOr

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj