Ewenement na skalę Polski i rzadkość w Europie. Lekarze ze szpitala na Zaspie zoperowali serce małego Kuby

kubaserce

Ma siedem lat i cztery operacje za sobą. Kuba Dykowski na co dzień funkcjonuje normalnie, choć urodził się z niewykształconą lewą komorą serca. Pierwszy zabieg przeszedł jeszcze w łonie matki. Ostatnia operacja przeprowadzona przez kardiochirurgów ze szpitala na Zaspie jest ewenementem na skalę Polski i rzadkością w Europie.

Pierwszą operację chłopiec przeszedł jeszcze w brzuchu mamy, kiedy ta była w 26 tygodniu ciąży. Zabieg przeprowadzili kardiolodzy z Austrii. Dzięki niemu chore serce dziecka, które rozwijało się w kierunku hipoplazji lewej komory, dostało szansę na odbudowę. Po narodzinach chłopiec przeszedł w dość krótkim czasie jeszcze dwie operacje interwencyjne. Dzięki zabiegom udało się poszerzyć pierwotnie uszkodzoną zastawkę, ale też drogę wypływu. Lewa komora rozwijała się jednak gorzej, aż do momentu, kiedy chłopiec w wieku prawie siedmiu lat zaczął mieć bardzo poważne i niebezpieczne dla siebie objawy. Tracił siły i przytomność. Wówczas zdecydowano o kolejnej operacji.

SKOMPLIKOWANY ZABIEG

Zabieg był skomplikowany i rozległy. – Takie operacje wykonuje się rzadko w Polsce i rzadko w Europie i z zupełnie innych wskazań – wyjaśnia profesor Ireneusz Haponiuk, kardiochirurg, kierownik Oddziału Kardiochirurgii Dziecięcej w Szpitalu św. Wojciecha na Zaspie. – Został on wymyślony dla problemów z zastawką aortalną, czyli z zastawką, która łączy lewą komorę z tętnicą główną. Tutaj zabieg został jeszcze poszerzony o odbudowę zwężonej drogi wypływu lewej komory z części mięśnia serca, który należał pierwotnie do komory prawej. Po rozległej resekcji tego przerostu – głównego problemu Kuby – udało się wszczepić w komorę lewą fragment komory prawej wraz z zastawką płucną. Do tego przeszczepiliśmy też naczynia wieńcowe i odbudowaliśmy z materiału biologicznego tętnicę płucną. Kuba zniósł zabieg zadziwiająco dobrze. Udało się w sposób dynamiczny przeprowadzić go przez ten okres operacyjny – mówi prof. Haponiuk. Jak podkreśla kardiochirurg, cała operacja to efekt współpracy międzynarodowej z kardiologami z Austrii.

Kuba to dzielny mały pacjent. – Bardzo grzeczny, fajne dziecko, dzielne. W tym małym ciałku jest bardzo dużo energii, nawet zostawił nam tutaj parę obrazków przez siebie narysowanych. Z młodszym kolegą, pacjentem grywał też sobie w piłkę pocieszał też jeszcze naszych innych, małych pacjentów – opowiadają pielęgniarki Sylwia Wysocka i Agnieszka Michalak.

KUBA JUŻ W DOMU

Chłopiec jest już w domu w Szawałdzie pod Malborkiem, gdzie dochodzi do siebie. Z jego szybkiego powrotu do zdrowia cieszą się rodzice. Jak przyznaje Jolanta Dykowska – mama chłopca Kuba nie różni się niczym innym od rówieśników. – Ma momenty zmęczenia, ale sam już wie, że musi czasem usiąść i przystopować. Czasem jest z tym kłopot, bo Kuba jest bardzo energiczny i uwielbia grać w piłkę. Całe wakacje spędził na boisku. Teraz czeka go rehabilitacja – głównie ćwiczenia oddechowe. – Najważniejsze, że po operacji Kuba nie będzie przyjmował leków przeciwzakrzepowych – mówi mama chłopca.

Fot. Archiwum prywatne – Jolanta Dykowska

Chłopiec wciąż pozostaje pod kontrolą lekarzy. Ci patrzą z nadzieją, ale i niepokojem na dalszy rozwój i funkcjonowanie dziecka.

Jak mówi profesor Ireneusz Haponiuk, problemem jest nie tyle odbudowana lewa komora co materiał biologiczny, który trzeba było wszczepić w miejsce pobranego fragmentu komory prawej. – Tutaj niestety natura jest nieubłagana. Nie ma materiału biologicznego, sztucznego czy mechanicznego, który byłby w stanie zapewnić prawidłowy rozwój dziecka aż do końca życia. On jest jeszcze na tyle mały, jeszcze będzie na tyle rósł, że prawdopodobnie będą potrzebne interwencje nakierowan  bardziej na prawą stronę serca niż lewą. Lewa komora moim zdaniem powinna odnieść korzyść – już to widzimy z pierwszych obserwacji i pierwszych wyników badań, że funkcja lewej komory uległa poprawie.

Posłuchaj materiału:

Aleksandra Nietopiel/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj