Miał znęcać się nad ciężko chorą córką, grozi mu do 8 lat więzienia. Przed Sądem Rejonowym w Słupsku rozpoczął się proces Jacka B. 45-latek został oskarżony przez prokuraturę o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad osobą szczególnie nieporadną. Według ustaleń śledztwa, 19-latka miała być wielokrotnie popychana i znieważana.
Chora na glejaka zmarła, ale – jak ustalili śledczy – nie z winy ojca. Jacek B. nie przyznaje się. W poniedziałek mówił w słupskim sądzie dziennikarzowi Radia Gdańsk, że był dobrym ojcem.
„ZOSTAŁEM OSKARŻONY ZA MOJĄ DOBROĆ”
– Jeździłem z nią do Gdańska na chemię, do Szczecina na operacje. Jeździłem sam i spałem na podłodze, przy niej. Ja zostałem oskarżony za moją dobroć, jak się opiekowałem dzieckiem, to nikt mi wtedy nie współczuł – mówił Jacek B.
PROCES NIEJAWNY
Na wniosek prokuratury sąd wyłączył jawność rozprawy. Jak wyjaśniał asesor Prokuratury Rejonowej w Słupsku Lech Budnik, to „z uwagi na ochronę interesów pokrzywdzonej i jej rodziny”. Budnik swój wniosek uzasadniał przed sądem, ale bez obecności dziennikarzy.
LICZNE ZASINIENIA NA CIELE
Jacek B. został aresztowany w kwietniu, ale wyszedł na wolność po 3 miesiącach. Zgłoszenie o podejrzeniu stosowania przemocy domowej wobec ciężko chorej dziewczyny miał dokonać pracownik socjalny. 19-latka miała liczne zasinienia, które miały powstać w wyniku pobicia przez ojca.
– Moja córka już nie chodziła, a ja ją brałem sam, ona ważyła prawie 100 kg. Brałem ją do łazienki, kąpałem ją, przebierałem, wszystko robiłem. Na spacery wychodziłem. No i tak wyszło, że za dobro człowieka się go oskarża – dodawał 45-letni mężczyzna.
W SĄDZIE BYŁA MATKA ROKSANY
W Sądzie Rejonowym w Słupsku, na rozprawie obok oskarżonego, stawiła się w poniedziałek jego konkubina, Beata K. – matka Roksany.
Paweł Drożdż/pOr