Stefan W. miał przebywać w Warszawie przed zabójstwem Pawła Adamowicza. „Nie ma dowodów, by podjął próbę wdarcia się na teren Pałacu Prezydenckiego”

Śledczy poprosili o zabezpieczenie monitoringu z okolic Pałacu Prezydenckiego w Warszawie. To w związku z informacjami medialnymi, że zabójca Pawła Adamowicza planował zamach w stolicy.

AKTUALIZACJA 12:00

Jak informuje rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy Błażej Spychalski: nie ma dowodów, by Stefan W. podjął próbę wdarcia się na teren Pałacu Prezydenckiego w Warszawie. Śledczy mieli poprosić o zabezpieczenie monitoringu sprzed Pałacu, bo pojawiły się informacje, że zabójca Pawła Adamowicza planował zamach w stolicy.  Błażej Spychalski w rozmowie z TVP Info wykluczył taką możliwość.

– Ustaliliśmy, że w grudniu w okolicy pałacu były trzy takie zgłoszone incydenty. Żaden z nich nie dotyczył tej daty, więc wydaje się, że to co mówi pan Stefan W. nie ma pokrycia w rzeczywistości.

CHCIAŁ SIĘ DOSTAĆ NA TEREN PAŁACU?

Jak podała Polska Agencja Prasowa, powołując się na źródła zbliżone do śledztwa, Stefan W. bezpośrednio z więzienia, w którym spędził 5,5 roku za napady na banki, kazał się zawieźć taksówką na lotnisko i przyleciał do Warszawy. Następnie udał się do kasyna, gdzie przegrał 2 tys. zł, które odebrał z więziennego depozytu. Jak zeznał, około 3 w nocy przyszedł przed Pałac Prezydencki. Chciał się dostać na jego teren. Nie zdołał sforsować ogrodzenia i ostatecznie zrezygnował. Rano wrócił na gapę pociągiem do Gdańska.

USTALAJĄ, CO ROBIŁ STEFAN W.

Śledztwo w sprawie zabójstwa prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Rzecznik Grażyna Wawryniuk poinformowała, że śledczy cały czas badają sprawę.

– Poprosiliśmy o zabezpieczenie monitoringu z okolic pałacu prezydenckiego. Cały czas ustalamy co podejrzany robił od wyjścia z Zakładu Karnego, do chwili zatrzymania go po tragedii w Gdańsku – mówi Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, Grażyna Wawryniuk.

Grzegorz Armatowski/mkul

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj