Kandydat na prezydenta Gdańska Grzegorz Braun: „Żadnego Wolnego Miasta, żadnego tęczowego Gdańska”

– Autentyczne zmiany w Gdańsku mogą mieć nieobliczalnie zbawienne konsekwencje dla całej Rzeczpospolitej i to jest nasza misja – tak swoją kampanię rozpoczął kandydat na prezydenta Gdańska Grzegorz Braun. Reżyser przedstawił swoje główne hasła oraz poglądy. O sytuacji w Gdańsku wypowiadał się krytycznie.
– Najważniejsza sprawa to publiczne stawianie kwestii suwerenności państwa polskiego! – oznajmił kandydat na prezydenta Gdańska. – Właśnie tu, w Gdańsku, suwerenność Rzeczypospolitej powinna być szczególnie wyartykułowana. Kwestie suwerenności rodziny, prawa rodzicielskie, żadną miarą nie powinny być gwałcone przez władzę miejską. Żadnego tęczowego Gdańska, żadnej Rzeczpospolitej przyjaciół Polin. Żadnego Wolnego Miasta Gdańska, tego konceptu, którym bawią się elity gdańskie, postpeerelowskie w ostatnich latach i dekadach. Nic z tych rzeczy – powiedział Grzegorz Braun.

– To jest pewien paradoks, że mnie, monarchiście, przychodzi upominać się o demokrację w Gdańsku. Nie z miłości do demokracji, ale z poszanowania prawa! Nie może być równych i równiejszych – mówił o powodach swojego kandydowania na urząd prezydenta Gdańska Grzegorz Braun.

„UWIKŁANIE ELIT GDAŃSKICH”

Pytany o swój program wyborczy odpowiedział: – Przede wszystkim trzeba dać żyć ludziom, a nie tylko mafiom, służbom i lożom. Gdańsk i Trójmiasto to znane żerowisko mafii, służb i lóż. Dramatem jest uwikłanie w te sprawy przedstawicieli elity gdańskiej. Sprawy Amber Gold, Stella Maris, ten styk działań prowadzonych przez postsowiecką bezpiekę pod parasolem, o zgrozo, także tutejszych hierarchów. Jako człowiek przywiązany także do tradycji katolickiej, chciałbym, by władza trójmiejska nie była wikłana w takie afery, które obniżają prestiż. Gdańsk jest odwrócony od morza. Gdańszczanie często nie wiedzą, że mieszkają nad morzem. Wyspa Sobieszewska może być najpiękniejszym zespołem marin w basenie Morza Bałtyckiego. To by wymagało wspólnego pochylenia się nad mapą.

– Chcę, żeby Gdańsk oddychał głęboko swoją tradycją, żeby nie redukował swoich możliwości na miarę zbyt wąskich wyobrażeń o przeszłości – powiedział Grzegorz Braun. – Te wyobrażenia to Gdańsk pruskich lóż, Gdańsk postsowiecki. Ja nie przesadzam mówiąc, że w Gdańsku wojna się jeszcze nie skończyła, w Gdańsku jeszcze pierwsza wojna światowa się nie skończyła – my tu jeszcze widzimy bruki wilhelmińskie! Gdańsk w różnych mediach pozuje na witrynę demokracji eurokołhozowej, dla gdańszczan nie ma to pełnego pokrycia w faktach. Niedługo tyle lat minie od końca PRL-u, ile lat trwał sam PRL. Czas by te rzeczy zmieniać, ale nie zmienimy ich, jeżeli będziemy się umacniać nie w wierze w Polskę, nie w cywilizację, ale w jakiś świecki kościół świętego spokoju – dodał.

„HAŃBA W SFERZE PUBLICZNEJ”

Grzegorz Braun zapowiedział, że jako prezydent będzie dążył do wyjaśnienia sprawy zabójstwa prezydenta Pawła Adamowicza. Odniósł się też do sprawy Portu Lotniczego imienia Lecha Wałęsy. – Bardzo konkretny przykład obłędu, hańby, a więc zła w sferze publicznej to fakt, że port lotniczy w tym mieście dalej nosi imię człowieka, który za sowieckie pieniądze donosił na własnych kolegów. To jest niezwykłe, że elity trójmiejskie pozwalają na przedstawianie tak nędznych kreatur za wzorce, a przecież historia jest opisana.

Posłuchaj materiału naszego reportera:

Rafał Mrowicki
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj