Dwór Fischera, zajezdnia tramwajów konnych w Oliwie czy willa w Gdyni przy ulicy Śląskiej 20 – to tylko część z 26 obiektów, które zostaną poddane kontroli konserwatorskiej w pierwszej połowie tego roku. W Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków powołano specjalną grupę, której pracownicy będą wyłącznie sprawdzać niszczejące obiekty.
– Urząd Ochrony Zabytków zawsze kontrolował obiekty, jednak kontrolowali je inspektorzy działu zabytków nieruchomych w ramach swoich obowiązków, a tych mają niemało – mówi Marcin Tymiński, rzecznik wojewódzkiego konserwatora zabytków. Dodaje także, że w nowym dziale docelowo ma znaleźć się więcej pracowników, którzy zajmą się wyłącznie kontrolą obiektów zabytkowych. Oznacza to, że kontroli będzie więcej niż dotąd.
DWÓR FISCHERA
To XIX-wieczny obiekt, stanowiący pozostałość dawnego browaru. Jego stan jest bardzo zły. Budynkiem administruje miasto. Aleksandra Strug, rzecznik Gdańskich Nieruchomości podkreśla, że budynek jest zabezpieczony. Mimo to dach obiektu jest w bardzo złym stanie technicznym. Dwór Fischera przez wiele lat zmieniał swoje przeznaczenie – był restauracją, znajdowały się tam biura portu, ostatecznie został przeznaczony na cele mieszkaniowe i taką funkcję pełnił do 2006 roku.
– Do czasu podjęcia dalszych decyzji dotyczących losu budynku naszym zadaniem jest możliwie najlepsze jego zabezpieczenie przed dostępem osób trzecich i warunkami atmosferycznymi – podsumowuje Aleksandra Strug. Los i przeznaczenie budynku nie są jeszcze znane, bo do czasu określenia planu oraz funkcji trudno jest mówić o pracach związanych z remontem.
BUDYNEK PRZY UL. KLINICZNEJ
Kolejnym niszczejącym budynkiem, którym administrują Gdańskie Nieruchomości, jest obiekt przy ul. Klinicznej 2A. To dom sąsiadujący ze stacją SKM Gdańsk Politechnika. Ten został przejęty od PKP w 2016 roku i wykwaterowany w styczniu 2018 roku. Zeszłoroczna ekspertyza potwierdziła kiepski stan budynku przy jednocześnie wysokich jego wartościach estetycznych i architektonicznych. Obiekt i teren wokół niego ma zostać niebawem zabezpieczony. Przyszłość budynku także nie jest znana.
Kontrole konserwatorskie trwają. Urzędnicy mogą wydać zalecenia pokontrolne lub nakaz remontu. Jeśli te nie zostaną wykonane, właściciel zabytku musi liczyć się z karą, wynoszącą nawet 50 tysięcy złotych. W skrajnych przypadkach sprawa może trafić do prokuratury, ostatecznością natomiast jest wywłaszczenie.
Daniel Wojciechowski/mk