Zatoka Sztuki nie zwróciła budynku miastu. „Uważamy, że wypowiedzenie jest niezgodne z prawem”

Sopocka Zatoka Sztuki odmawia wydania budynku. Miesiąc temu Sopot wypowiedział umowę klubowi. Prezydent Karnowski jako główny argument podał, że „dochodziło tam do wykorzystywania nieletnich”. W piątek przedstawiciele urzędu przyszli przejąć budynek.

Urzędniczki w asyście komendanta straży miejskiej przed godziną dziewiątą przyszły do sopockiej Zatoki Sztuki, by przejąć budynek. Zarządzający klubem nie podpisali pism, dotyczących działań przedstawicieli miasta, którzy, po uzyskaniu odpowiedzi odmownej, opuścili klub.

UMOWA DO 2030 ROKU  

– Nie mamy zamiaru opuścić budynku. Pan prezydent otrzymał od nas formalne pismo, że nie zgadzamy się z jego wypowiedzeniem, uznajemy je za nieważne, niezgodne z prawem. Mamy zamiar nadal normalnie funkcjonować. Nie wiem, jakie będą dalsze kroki miasta, z tego będzie wynikała nasza dalsza strategia. (…) Mamy umowę do 2030 roku, budynek zastaliśmy w stanie opłakanym. Wszyscy twierdzili, że bardziej opłacałoby się go postawić od nowa niż remontować. Koszty były na poziomie kilkunastu milionów złotych. Nie mamy zamiaru rezygnować z miejsca, które nas tyle kosztowało, nie tylko pieniędzy, ale też energii, czasu i poświęcenia, które oddaliśmy temu miejscu – mówi Leszek Grzymowicz, prezes zarządu firmy, będącej operatorem Zatoki Sztuki, który odmówił miastu podpisania dokumentów.

Miasto poinformowało oficjalnie o wypowiedzeniu umowy Zatoce Sztuki 31 stycznia i zażądało zwrotu budynku. Prezydent Karnowski w czasie konferencji prasowej na molo powiedział wówczas, że głównym powodem wypowiedzenia umowy są doniesienia prasowe o wykorzystywaniu seksualnym nieletnich na terenie obiektu.

„DOCHODZIŁO DO NADUŻYĆ”

– Niestety projekt, który w założeniu był świetnym projektem o działalności kulturalnej, stał się obiektem, gdzie według nie tylko informacji prasowych, ale także informacji prawnych, dochodziło do wykorzystywania osób nieletnich. Wobec tego miasto postanowiło wypowiedzieć umowę Zatoce Sztuki. Ta umowa została wypowiedziana, wypowiedzenie zostało skutecznie doręczone. Będziemy domagali się zwrotu budynku – mówił w trakcie styczniowej konferencji prasowej Jacek Karnowski.

Prezydent Sopotu dodał, że na terenie klubu dochodziło także do „innych nadużyć, takich jak: hałas, wynajmowanie pokojów czy też podnajem”. Prezydent zaznaczył jednak, że „nie ma to żadnego znaczenia w porównaniu do tragedii osób nieletnich”.

„TO WYSSANE Z PALCA”

 
Klub broni się przed tymi zarzutami, tłumacząc, że w sprawie skandalu obyczajowego „prezydent opiera się na doniesieniach medialnych”.

– Jeśli natomiast chodzi o hałas, udowadnialiśmy wcześniej, że były tutaj kontrole z wojewódzkiej inspekcji ochrony środowiska. Wszystkie inspekcje pokazywały, że hałas miasta jest większy niż nasz hałas. Czasem nie byli w stanie stwierdzić, jaką emitujemy tu głośność, skoro miasto jest głośniejsze od nas. Te uzasadnienia są wyssane z palca, jest to próba zastraszenia nas i odebrania nam własności, na którą się nie godzimy – mówi Leszek Grzymowicz.

JEST ODPOWIEDŹ MIASTA

– To nie pierwszy raz, kiedy tzw. Zatoka Sztuki działa wbrew prawu. Zrobimy wszystko, żeby to miejsce zwrócić kulturze i sztuce, i żeby ono przestało się kojarzyć z ludźmi, którzy są odpowiedzialni za niewyobrażalną wręcz krzywdę młodych kobiet. Z taką katastrofalną działalnością w Sopocie od czasów faszyzmu nie mieliśmy do czynienia. Nie ma miejsca dla tych ludzi w Sopocie – powiedział Radiu Gdańsk Jacek Karnowski.

Prezydent zapowiada dalsze kroki prawne: – Gdybym był osobą prywatną, załatwiłbym to w pięć minut, ale ponieważ jesteśmy organem państwa, wystąpimy na drogę sądową o wydanie nieruchomości i mam nadzieję, że nastąpi to szybko.


Piotr Puchalski

Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj