Wystawa ogierów w Bolesławowie koło Skarszew odbyła się po raz 18. i można było na niej oglądać zwierzęta z ponad 35 stajni w całym województwie. Najlepsze z nich zostały nagrodzone specjalnymi wstęgami i medalami.
– Przyjechało do nas 35 hodowców z całego województwa. Wystawcy chcą się pochwalić swoimi najlepszymi końmi. Na hali można było zobaczyć kuce, ogiery ras szlachetnych, konie zimnokrwiste, a także konie sztumskie. To kapitalna poglądowa lekcja, jak postępować z koniem. Szczególnie ważna dla naszych uczniów – przekonuje Alfred Portee, dyrektor Zespołu Szkół Rolniczych w Bolesławowie.
TRADYCYJNE MIEJSCE
Prezes Pomorskiego Związku Hodowców Koni, Andrzej Terlecki twierdził, że Bolesławowo to już tradycyjne miejsce tej wystawy. – Wystawcy lubią tutaj przyjeżdżać. Warunki i atmosfera są bardzo zachęcające. Gdyby hodowcy nie lubili tego miejsca, to po prostu by tu nie przyjeżdżali. Ta wystawa to jedno z najważniejszych wydarzeń w naszym kalendarzu – mówił prezes PZHK.
ICH ROLA ZMIENIŁA SIĘ PRZEZ 20 LAT
Z danych Polskiego Związku Hodowców Koni wynika, że w Polsce jest ponad 250 tys. sztuk tych zwierząt. 53 proc. z nich jest wykorzystywana w gospodarstwach rolnych. Jednak rola zwierząt pociągowych w zagrodach znacząco zmieniła się w ciągu ostatnich 20 lat.
– Od 20 lat zajmuje się hodowlą koni sztumskich. Przez ten czas technika zajmowania się nimi zmieniła się diametralnie. Kiedyś zupełnie inaczej zbierało się zboże, pasze i kiszonki. Traciliśmy na to więcej czasu i energii. Teraz w większości robią to maszyny – wyjaśnia Ryszard Miklaszewicz, hodowca koni.
– Zwykły koń sztumski dziennie potrzebuje książkowo 2 kg owsa, a do tego trzeba doliczyć siano, kiszonkę i inne pasze. Dlatego to nadal jest ciężka praca – przekonuje Radosław Karbowski, hodowca koni.
KOSZTUJĄ NAWET KILKASET TYSIĘCY
Ceny koni, w zależności od budowy, charakteru i wyglądu, mogą wahać się od kilkunastu do kilkuset tysięcy euro. Najdrożej sprzedaną klaczą w Polsce jest Pepita z Janowa Podlaskiego. 4 lata temu sprzedano ją na aukcji za 1 mln 400 tys. euro.
– Hodowla koni to odpowiedzialność, ale też bardzo duża przyjemność. Szczególnie, że zwierzę potrafi odwzajemnić uczucia. Ten sport pozwala też na przełamanie barier, bo jednak jazda konna może być niebezpieczna – mówi Natalia Babierz, hodowca z Kwidzyna.
Osoby, które nie zdążyły wybrać się na sobotnią wystawę, nie powinny się martwić. W Bolesławowie zaplanowano jeszcze dwa podobne pokazy. Jesienią będzie można obejrzeć wystawę źrebiąt i koni ras szlachetnych.
Tomasz Gdaniec/mkul