Wyjechał na leczenie do USA i stanął na nogi, ale wciąż potrzebuje wsparcia. Bez operacji wróci na wózek inwalidzki [JAK POMÓC]

Historię Łukasza „Kruchego” z Oruni poruszaliśmy już w Radiu Gdańsk. Wracamy do niej, bo chłopak wciąż potrzebuje wsparcia. Jest w połowie drogi do tego, by móc samodzielnie się poruszać. Taką nadzieję dali mu lekarze ze Stanów Zjednoczonych, którzy rok temu postawili go na nogi. Chłopiec czeka jeszcze na najważniejszą operację – operację kręgosłupa. Bez tego wszystko, co udało się dotychczas osiągnąć, zostanie zaprzepaszczone.

Łukasz Cabaj cierpi na wrodzoną łamliwość kości typu 5 (osteogenesis imperfecta type 5). Tę chorobę zdiagnozowano zaledwie u 47 osób na świecie. Łukasz jest jedynym dzieckiem z Polski z tą przypadłością. W swoim 13 letnim życiu 39 razy łamał kości i 14 razy kręgosłup. Od kilku lat przykuty był do wózka, a potem łóżka.

W ubiegłym roku, dzięki zebranym środkom, chłopiec z mamą wyjechał na leczenie do USA. W dwa miesiące lekarzom udało się postawić go na nogi. Oprócz wlewów na wzmocnienie kości i bolesnej rehabilitacji Łukasz przeszedł też operację kończyn dolnych. Teraz najważniejsza jest operacja kręgosłupa. Koszt skomplikowanego zabiegu to 700 tysięcy złotych. Dzięki darczyńcom udało się na tę chwilę zebrać 100 tysięcy.

BYŁY JUŻ DWA TERMINY, ALE NIE BYŁO PIENIĘDZY

– Pierwszy termin operacji wyznaczony był na wrzesień 2018 roku, ale nie dozbieraliśmy środków, drugi na 14 lutego tego roku, również nie zdążyliśmy. Opłaciliśmy jedynie wlewy, które kosztują 48 tys. dolarów – mówi Anna Cabaj, mama chłopca.

– Operacja ma zostać przeprowadzona w klinice w Delaware w USA. Kręgi zostaną podniesione, a w kręgosłup zostaną wprowadzone specjalne pręty. Dzięki temu będzie można stymulować kręgosłup Łukasza za pomocą pilota. Ma to pomóc w odbudowie kości i wyprostowaniu kręgosłupa, który się wykręca. Przy takiej kruchości kości kręgosłup może strzelić w każdej chwili i uszkodzić rdzeń kręgowy. Teraz żyjemy w lęku. Łukasz chodzi, nie możemy mu tego zabronić, ale wiemy, że w tej chwili to jest niebezpieczne – dodaje pani Anna.

ALBO OPERACJA, ALBO WÓZEK INWALIDZKI

Jeśli do operacji nie dojdzie, Łukasz zrobi krok w tył i z powrotem usiądzie na wózek. Stąd wielka mobilizacja i prośba do ludzi dobrej woli o wsparcie leczenia chłopca. Pomóc można, wysyłając charytatywnego SMS-a pod numer 72052, wpisując w treści „kruchy”. Można też wpłacić datek na konto Fundacji Ratujmy Łukaszka lub przekazać 1 procent podatku. Wszystkie informacje o pomocy dostępne są na stronie www.ratujmylukaszka.pl

Sam Łukasz Cabaj zmienił się przez ostatni rok od rozmowy z Radiem Gdańsk. Urósł, jest bardziej radosny. Jak przyznaje, najbardziej wciąż go zaskakuje to, że może patrzeć na świat z pozycji stojącej. – Teraz mogę siedzieć, leżeć i chodzić. Muszę jednak cały czas się leczyć, by być samodzielnym i zdrowym na kolejne lata – mówi.


Aleksandra Nietopiel/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj