Ogień w przedwojennym, trzypiętrowym domu wybuchł po godz. 16. Do akcji skierowano 10, a potem łącznie 20 zastępów ratowników.
– Do gaszenia pożaru musieliśmy pobierać wodę z rzeczki Drybok i z pobliskiego stawu, a także ze stacji benzynowej. Zaopatrzenie w wodę było niewystarczające, stąd tak duże siły zaangażowane do akcji. W tej chwili nasze działania skupiają się na dogaszaniu i usuwaniu elementów konstrukcji drewnianej, która grozi zawaleniem – poinformował st. kpt. Zbigniew Rzepka z Państwowej Straży Pożarnej w Tczewie.
W czasie akcji zawaliła się ściana szczytowa budynku. Nikomu nic się nie stało. Nie ma też informacji o tym, by wewnątrz ktokolwiek przebywał. Dom leży w oddaleniu od sąsiednich zabudowań.
Właściciel dworku szacuje straty na 200 tys. złotych. – Ktoś musiał podłożyć ogień. W środku nie było żadnej instalacji, bo wszystko zostało wcześniej rozkradzione – mówi Edward Tomczyk. – Trudno w tej chwili powiedzieć, co było przyczyną pożaru. Ustali to policja. Budynek był pustostanem, ale miały do niego dostęp osoby postronne – dodaje st. kpt. Zbigniew Rzepka.
Film: Łukasz Kowalski
Sebastian Kwiatkowski/Wojciech Stobba/mili