Nie można tu nic budować, ale właśnie nawieziono tony gruzu i ziemi. Mieszkańcy się niepokoją, gmina wszczęła kontrolę

Teren chroniony planem miejscowym, kilkadziesiąt metrów dalej płynie rzeka, w praktyce nic nie można tam wybudować, ale i tak nawieziono tam dziesiątki ton ziemi i gruzu. Roboty ziemne prowadzone tuż obok Raduni w Straszynie zaniepokoiły mieszkańców tej miejscowości. Chodzi o okolice ul. Konwaliowej w pobliżu elektrowni wodnej w Straszynie. Teren, na którym prowadzone są prace, oznaczony jest w planie miejscowym jako „LZ”, a więc „zalesienie stref źródliskowych”. W praktyce oznacza to, że nie można tam niczego wybudować. Mimo to w ostatnich tygodniach na terenie prowadzono prace ziemne – m.in. nawieziono ziemię i gruz, z których usypano wał o wysokości ok. 1 m, wyrwano i połamano też część małych drzew i krzewów.

 
MIESZKAŃCY SIĘ NIEPOKOJĄ

– Przywieziono tutaj kilkanaście wywrotek ziemi, zmieniono układ tej działki i niepokoi nas to, ponieważ według planu miejscowego nic takiego nie powinno się tutaj dziać. To teren podmokły, który stanowi swego rodzaju zabezpieczenie retencyjne dla przylegającego osiedla domów jednorodzinnych. Tutaj regularnie pojawiały się w wielu miejscach małe źródełka, można było obserwować sarny. Teraz cały ten system został zachwiany. Ewidentnie trwają tutaj przygotowania do jakiejś inwestycji, choć plan miejscowy tego nie dopuszcza – mówią mieszkańcy sąsiednich domów.

JEST KONTROLA

Po apelach mieszkańców kontrolę wszczęła Gmina Wiejska Pruszcz Gdański.

– Urzędnicy przeprowadzili już na miejscu jedną kontrolę, kolejna wizja w terenie odbędzie się jeszcze dzisiaj. Być może będziemy potrzebowali wznowienia słupków granicznych, ale na ostateczne wyniki kontroli będziemy musieli poczekać nie dłużej niż kilka tygodni – mówi wójt Magdalena Kołodziejczak.

 
CO NA TO WŁAŚCICIEL TERENU?

Magdalena Kołodziejczak spotkała się już z właścicielem półtorahektarowego terenu. Według niego na niewielkim fragmencie można prowadzić działalność usługową.

– Właściciel zgłosił się do nas po wszczęciu kontroli i poinformował o swoich planach. Zapewnia, że wyrównał tylko małe zapadliska, które znajdowały się na działce. Powiedział też, że plan miejscowy dopuszcza zabudowę mieszkaniowo-usługową na niewielkim fragmencie jego działki i tylko ten niewielki fragment chce zagospodarować. Ma tam stanąć zaplecze kontenerowe dla działalności, którą prowadzi w pobliżu. Zapewnił też, że zdecydowana większość działki pozostanie nienaruszona. My teraz oczywiście będziemy weryfikować, czy te zapewnienia są zgodne z rzeczywistością – zapowiada wójt Magdalena Kołodziejczak.

Jak podkreśla włodarz, jeśli okaże się, że ziemia została nawieziona na teren, na którym nie można prowadzić żadnych prac, gmina wyda nakaz przywrócenia do stanu pierwotnego.

Sylwester Pięta/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj