Powiedział strażnikom na lotnisku, że ma bombę w walizce. „Mały żarcik” i duży mandat

44-latek z województwa śląskiego miał polecieć do Londynu. Musiał jednak zostać na gdańskim lotnisku, w dodatku z mandatem na kwotę 500 złotych. Wszystko przez – jego zdaniem – niewinny żart. Strażnicy graniczni zauważyli, że pasażer zostawił walizkę przy ścianie i poszedł do bankomatu. Gdy zwrócili mu uwagę, ten odpowiedział, że zostawił bagaż, ponieważ ma w nim bombę.

Funkcjonariusze potraktowali sprawę bardzo poważnie. Przeszukali walizkę, ale niczego niebezpiecznego nie znaleźli.

– Mężczyzna powiedział, że miał to być „mały żarcik”. Skończyło się dużym – 500-złotowym mandatem – poinformował komandor podporucznik Andrzej Juźwiak z Morskiego Oddziału Straży Granicznej.

PILOT NIE WPUŚCIŁ GO NA POKŁAD

O incydencie dowiedział się kapitan samolotu, którym mężczyzna miał polecieć do Londynu. Zdecydował, że nie wpuści mężczyzny na pokład.

Grzegorz Armatowski
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj