Do prywatnego stawu w Jankowie Gdańskim dostały się nieznanego pochodzenia ścieki. Wkrótce potem ze zbiornika strażacy wyłowili prawie 300 kilogramów śniętych ryb. Do dziś w okolicy unosi się nieznośny smród. – Nie da się żyć. Wieczorami jest tragedia – mówią mieszkańcy.
Ścieki wyciekły do stawu 26 lipca. Jak relacjonują państwo Richert, którzy o staw od lat dbają, tuż po wylewie na wodzie widoczna była charakterystyczna pianka. – Na sąsiedniej ulicy Mokrej rów był wypełniony fekaliami. Życie w wodzie zamarło – zaznaczają.
BEZ POMOCY GMINY?
Mieszkańcy żalą się też, że nikt z gminy nie chce pomóc. Współwłaścicielka stawu Małgorzata Kuleszewicz wspomina, że podobne problemy na mniejszą skalę zdarzają się od kilku lat. – Coś jest nie tak, tak nie może być, że jesteśmy regularnie zalewani – mówi. Staw ma połączenie z odległym o kilka kilometrów zbiornikiem wody pitnej w Straszynie.
GMINA SPRAWDZI
Wojciech Sosnowski, wicewójt gminy Kolbudy zapewnia, że o sprawie wie. Gmina chce przede wszystkim sprawdzić, co to za zanieczyszczenie i skąd pochodzi: – Nie wiemy, czy to wylew zewnętrzny, czy awaria kanalizacji. Według informacji spółki komunalnej „Reknica” awarii nie było. Liczymy, że po analizie biochemicznej będziemy w stanie spróbować namierzyć sprawcę – podkreśla.
ŚCIEKI KOMUNALNE?
Wcześniej na prośbę mieszkańców wodę zbadali urzędnicy z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Jak mówi Beata Cieślik, niewielka ilość tlenu i mocno podwyższone stężenie związków azotu sprawiają, że prawdopodobnie były to ścieki komunalne.
WIOŚ zobowiązał władze gminy do wzmożonego nadzoru nad eksploatatorem sieci – spółką „Reknica”. Sprawą po zgłoszeniu mieszkańców zajęła się policja. Prowadzone jest postępowanie sprawdzające. Mieszkańcy nie wykluczają skierowania sprawy do sądu.
Posłuchaj materiału naszego reportera:
Sebastian Kwiatkowski/pOr