„Nieprawdopodobny huk, a potem martwa cisza” – to najczęściej wypowiadane słowa przez mieszkańców Kaszub i Borów Tucholskich, którzy wspominają nawałnicę. Przeszła dwa lata temu nad większą częścią Pomorza. W poniedziałek w wakacyjnym studiu Radia Gdańsk, które stanęło w Dziemianach, gośćmi programu byli między innymi ci, którzy nieśli pomoc ofiarom nawałnicy.
Dwa lata po sierpniowej nawałnicy Radio Gdańsk odwiedziło Dziemiany. Nadleśniczy nadleśnictwa Bytów, Daniel Lemke, w rozmowie z Magdą Szpiner i Grzegorzem Armatowskim mówił, że to, co się wtedy wydarzyło, zmieniło nie tylko jego życie zawodowe, ale i osobiste.
– Pierwsze, co pamiętam z chwil, gdy próbowałem wjechać do lasu, to zapach – opowiadał Daniel Lemke. – Terpentyna i alfa-pineny, to co sosna wydziela w żywicy, były bardzo intensywne. Po drugie cisza, zupełna cisza, bez ptaków i bez zwierząt. To uderzało w pierwszym momencie. Ale teraz ptaki wróciły, podobnie jelenie, wilki. Chyba po pół roku, gdy część maszyn się wycofała i pojawiły się pierwsze otwarte powierzchnie, zwierzyna natychmiast wróciła. One mają zresztą niezwykły instynkt. Prowadziliśmy monitoring upadłych zwierząt, do czego byliśmy zobligowani. Uprzątnęliśmy na pewno ponad dwa tysiące hektarów lasu i nie spotkaliśmy żadnego martwego zwierzęcia. Otrzymaliśmy też informację, że około godz. 19, niedługo przed wichurą, w miejscowości Nakla cała ogromna chmara jeleni wyszła z lasu i położyła się na polach, na rzepaku. One to czuły – mówił nadleśniczy.
Zdjęcie sióstr zakonnych z klasztoru w Orliku, jadących na traktorze, usuwających skutki nawałnicy, obiegły cały świat. Siostra Mirona Turzyńska, franciszkanka, opowiadała o swoich wspomnieniach.
Skutki nawałnicy w sierpniu 2017 roku (Fot. Radio Gdańsk/Jacek Klejment)
–
W niedzielę odbył się specjalny koncert upamiętniający ofiary nawałnicy – mówiła siostra franciszkanka. – Byłam na tym koncercie. W trakcie były wyświetlane na ścianie zdjęcia zrobione po przejściu tego żywiołu. Przyznam, że dopóki pokazywane były zdjęcia, w ogóle nie słuchałam koncertu, nie docierało do mnie nic innego, ponieważ miałam w głowie wciąż te emocje, obrazy, wspomnienia. Dopiero gdy skończyło się wyświetlanie, dotarło do mnie, że jestem na koncercie i zaczęłam słyszeć muzykę – mówiła Mirona Turzyńska.Skutki nawałnicy (Fot. Radio Gdańsk/Jacek Klejment)
Skutki nawałnicy (Fot. Radio Gdańsk/Jacek Klejment)