Miesiąc od lokalnej katastrofy ekologicznej mieszkańcy Jankowa Gdańskiego nadal walczą z nieprzyjemnym zapachem i urzędnikami. Pod koniec lipca do prywatnego stawu dostały się nieznanego pochodzenia fekalia. Zanieczyszczenia spowodowały śnięcie ryb. Wyłowiono ich 300 kilogramów.
Jak mówi Małgorzata Kuleszewicz, współwłaścicielka zbiornika, samo wypompowanie wody przez gminną spółkę to mało. – Po 2-3 tygodniach ścieki opadły na dno, więc firma Reknica wypompowała czystą wodę. Powinna wyczyścić brzeg i dno. Napływająca woda znów jest brudna – mówi i dodaje: „nikt z nami nie rozmawia”.
Spółka akcję sprzątania zakończyła kilka dni temu. Zdaniem wójta Andrzeja Chruścickiego to i tak gest dobrej woli, bo staw jest prywatny. – Zdając sobie sprawę, że odór działa niesprzyjająco dla mieszkańców, chcieliśmy jak najszybciej temat zamknąć – podkreśla.
WINNEGO BRAK
Gminie dotąd nie udało się znaleźć winnego wycieku fekaliów. Wyniki badań laboratoryjnych nie dały jasnej odpowiedzi. Sprawa jest przedmiotem śledztwa wszczętego w połowie sierpnia przez Prokuraturę Rejonową w Pruszczu Gdańskim.