Mieszkańcy Nowego Portu chcieliby upamiętnia historycznych miejsc, świadczących o wyjątkowym charakterze tej dzielnicy. Problem w tym, że mało kto zna te miejsca, a wystarczyłoby zamontowanie pamiątkowych tablic – mówi radny Łukasz Hamadyk.
Chodzi m.in. o dom przy ul. Oliwskiej, w którym mieszkał Franciszek Dąbrowski, obrońca Westerplatte oraz o budynek ośrodka opiekuńczo-wychowawczego – na jego dziedzińcu rozpoczął się pierwszy w Polsce zryw antykomunistyczny, czyli strajk Dokerów w 1946 roku – a także o budynek przy ul. Władysława IV, gdzie znajdował się kościół szwedzki.
O upamiętnienie tych miejsc od co najmniej 2006 roku zabiega radny dzielnicy i były radny miejski Łukasz Hamadyk.
– Liczę na to, że w końcu uda się to zrobić. Tablice są bardzo ważne w kwestii promocji czy budowania więzi w dzielnicy, ale też po prostu jest to niepoważne, że tak długo się z tym zwleka. Dlatego po raz kolejny liczę na to, że w końcu te tablice się pojawią, bo widzę, że w innych dzielnicach są umieszczone, a nas się ciągle zwodzi – podkreśla Hamadyk.
URZĘDNICY MILCZĄ
Co na to urzędnicy? Wysłaliśmy pytanie, dlaczego od lat nie wykonują żadnych kroków w celu upamiętnienia tablicami tych ważnych i historycznych miejsc w Nowym Porcie, i kiedy planują to zrobić? Niestety nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
To, że upamiętnienie w ten sposób jest możliwe, pokazały ubiegłotygodniowe uroczystości z okazji setnych urodzin Brunona Zwarry. Wtedy to na Biskupiej Górce, gdzie urodził się pisarz, odsłonięto ciekawie wykonaną, dwujęzyczną tablicę pamiątkową.
Posłuchaj materiału:
Katarzyna Moritz