– Pożar w chojnickim hospicjum na numer alarmowy zgłosił personel. W budynku nie ma systemu sygnalizacji pożarowej, nie ma czujek. Wejścia były zamknięte – powiedział w poniedziałek pomorski komendant wojewódzki PSP nadbryg. Tomasz Komoszyński.
– Jesteśmy w trakcie kontroli prewencyjnej odbiorów dotyczących obiektu – poinformował w poniedziałek nadbryg. Komoszyński podczas konferencji prasowej sztabu kryzysowego w siedzibie chojnickiej straży pożarnej. Jak podał, pierwsi strażacy byli na miejscu pożaru po czterech minutach od jego zgłoszenia. Był już tam policyjny patrol. Łącznie w akcji gaśniczo-ratowniczej działało 14 zastępów, 40 strażaków.
WYWAŻONE DRZWI
– Patrol policyjny próbował forsować drzwi, z obu stron były zamknięte. Zostały wyważone. Strażacy przystąpili do gaszenia pożaru, jednocześnie ewakuując osoby. Wszyscy przebywający w hospicjum to były osoby, które nie poruszały się o własnych siłach. Większość była ewakuowana razem z łóżkami – poinformował pomorski komendant wojewódzki PSP. Zaznaczył, że dwie pracownice hospicjum próbowały wyprowadzać na zewnątrz pacjentów. Dotarły z niektórymi z nich do ganku przed wyjściem głównym, dalej nie mogły, bo drzwi były zamknięte.
Hospicjum w Chojnicach prowadzi fundacja Palium, a jej prezesem jest Barbara Bonna. W rozmowie z naszym reporterem podkreślała, że budynek przechodził kontrole przeciwpożarowe i nie było obowiązku posiadania czujek dymu.
POSZKODOWANI
Pożar w hospicjum w Chojnicach wybuchł ok. godz. 3.10. Jak podano podczas konferencji, w wyniku pożaru cztery osoby zmarły. Do szpitala w Chojnicach trafiło 15 pacjentów hospicjum , a do placówki w Człuchowie 5. Hospitalizacji wymagały także dwie pracownice hospicjum oraz dwóch policjantów. Ci, jak poinformował oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku kom. Michał Sienkiewicz, jeszcze w poniedziałek powinni opuścić szpital w Chojnicach.
PAP/pOr