Prezydent Gdańska musi zacząć działać w sprawie 140 tys. litrów niebezpiecznych odpadów, które zostały porzucone w magazynach przy Siennickiej. Ma w tym celu być wszczęta nowa procedura. Główna Inspekcja Ochrony Środowiska zarzuca miastu opieszałość w sprawie utylizacji tych niebezpiecznych odpadów. Inspekcja Ochrony Środowiska wezwała prezydent miasta Gdańska do natychmiastowego usunięcia ponad 140 tysięcy litrów niebezpiecznych odpadów, które „zagrażają zdrowiu i życiu ludzi, są łatwopalne i wybuchowe” – czytamy w komunikacie. Odpady zostały porzucone na terenie magazynów przy Siennickiej 25 w Gdańsku. Zostały odkryte latem zeszłego roku, dopiero po interwencji straży pożarnej.
PRZESTĘPSTWO I OPIESZAŁOŚĆ
– Każdy z 203 pojemników zgromadzony zarówno na podwórku jak i w hali mieści 1000 litrów niebezpiecznych substancji płynnych i jest wypełniony w około 70 proc., co daje łączną ilość 142 100 litrów niebezpiecznych odpadów. W razie rozszczelnienia się pojemników i emisji do środowiska oparów substancji chemicznych doszłoby do skażenia i bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia ludzi. Praktycznie wszystkie substancje znajdujące się w pojemnikach są silnie palne, a niektóre z nich w zetknięciu z powietrzem są wybuchowe – podkreśla w ekspertyzie wykonanej dla GIOŚ biegły z zakresu mykologii i ochrony środowiska.
Odpady przed zabezpieczeniem (Fot. materiały prasowe)
Podejrzanym w tej sprawie jest Piotr T., który wykorzystywał dane firmy założonej na tzw. słupa, podpisał umowę na dzierżawę hali magazynowej w Gdańsku i nielegalnie zgromadził niebezpieczne odpady. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Gdańsk – Śródmieście.
„Pozostawanie niebezpiecznych odpadów w Gdańsku przy ul. Siennickiej 25 stanowi bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia ludzi, a także ryzyko wybuchu, dlatego działania władz Gdańska w tej sprawie powinny być niezwłoczne” – podkreśla GIOŚ.
MIASTO DZIAŁA W TEJ SPRAWIE OD PÓŁ ROKU
Istota problemu została ujawniona latem zeszłego roku tylko dlatego, że interwencje w sprawie odpadów musiała podjąć straż pożarna. Wtedy w halach na terenie byłych zakładów taboru kolejowego, przy ul. Siennickiej w Gdańsku, odkryto pojemniki z odpadami. Do ich ujawnienia nie doszłoby, gdyby nie interwencja straży pożarnej.
Obecnie Główna Inspekcja Ochrony Środowiska wzywa prezydent Gdańska do natychmiastowego usunięcia odpadów. Stwarzają one bowiem zagrożenie dla mieszkańców pobliskich kamienic.
Problem w tym, że od pół roku trwają działania miasta, by ustalić, kto jest ich właścicielem. Jest też kilku właścicieli terenu.
– W tej sprawie większość naszej korespondencji pozostawała bez odpowiedzi. Jednak teren jest zabezpieczony, służby go stale monitorują. Jest wyznaczony do tego patrol. Nie ma zagrożenia ani niebezpieczeństwa dla mieszkańców, co już latem ubiegłego roku potwierdziła straż pożarna – zaznacza wiceprezydent Piotr Borawski.
Zabezpieczone odpady (Fot. materiały prasowe)
JAK MIASTO PLANUJE USUNĄĆ NIEBEZPIECZNE ODPADY?
– Przewidujemy, że będzie to kosztować budżet miasta ponad milion złotych. Wystąpimy do właściciela odpadów o zwrot tych kosztów. Po bezskutecznej egzekucji złożymy wniosek do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej o zwrot kosztów, bo nie widzę podstaw, żeby mieszkańcy musieli za to płacić z własnej kieszeni – wskazuje Borawski.
Prezydent Gdańska wystosowała pismo do wojewody pomorskiego z prośbą o pilne spotkanie w sprawie odpadów.
Usunięcie odpadów może potrwać nawet do kilku miesięcy.
Co o tej sprawie mają do powiedzenia Piotr Borawski, zastępca prezydenta miasta i Rafał Tańcula z UM w Gdańsku? Posłuchajcie:
Katarzyna Moritz
napisz do autorki: k.moritz@radiogdansk.pl