Przed sądem w Sopocie rozpoczął się proces w sprawie wypadku drogowego, w którym zginęły dwie osoby. Na ławie oskarżonych zasiadł 32-letni Damian K., kierowca samochodu.
Do tragedii doszło w marcu 2019 roku. Kierujący passatem uciekał przed policją. Jadąc od strony Gdyni na Alei Niepodległości w Sopocie uderzył w słup i przystanek. Autem jechało pięciu mężczyzn, dwóch zginęło na miejscu, trzech zostało rannych.
Według prokuratury, Damian K. jechał w terenie zabudowanym z prędkością około 200 km/h. Miał we krwi 1,5 promila alkoholu. Grozi mu 12 lat więzienia.
– Oskarżony wraz z innymi osobami był wcześniej na molo w Orłowie. Tam, z nabrzeża nastąpiła kradzież koła ratunkowego, a potem uciekali przed policyjnym pościgiem. Niestety, skończył się tragicznie, wypadkiem na Alei Niepodległości w Sopocie – mówi prokurator Tomasz Szewczyk.
PRZYZNAŁ SIĘ DO WINY
Oskarżony przyznał się do winy, ale odmówił składania wyjaśnień. Przyznał, że także ucierpiał w wypadku, którego nie pamięta.
– Nie mogę chodzić teraz, mam strzaskaną miednicę, jedną nogę mam krótszą i nie wiadomo, co to będzie. Być może trzeba będzie wstawiać endoprotezę miednicy. Po zdarzeniu chwilę pamiętam, jak przyjechało pogotowie – mówił oskarżony Damian K.
BYŁ WCZEŚNIEJ KARANY
Oskarżony był wcześniej karany za rozbój. W tym samym procesie odpowiada także za doprowadzenia w kwietniu 2018 roku banku do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie przekraczającej 6000 złotych oraz usiłowania w kwietniu 2018 roku doprowadzenia instytucji finansowej do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie 500 złotych. Grozi mu 15 lat więzienia.
Grzegorz Armatowski/mkul