Ogrody zdrowia, jak miasto w pigułce. Utworzenia takich miejsc w Gdańsku chcą działacze trójmiejskiej Lewicy i Lepszego Gdańska. W wydzielonych strefach parków miejskich mogłyby się pojawić między innymi trampoliny i huśtawki sensoryczne, huśtawki dla niepełnosprawnych, czy instalacje pozwalające osobom niewidomym i niedowidzącym uczyć się poruszania po mieście.
– Idea ogrodu polega na tym, by każdy, niezależnie od swojego stanu zdrowia czy stopnia niepełnosprawności, mógł korzystać z przestrzeni publicznej, poruszać się między drzewami i cieszyć przyrodą, towarzystwem innych ludzi – mówi Przemysław Kmieciak z Lepszego Gdańska.
RECEPTA NA KOLEJKI
– Dostępność do refundowanych form wsparcia i form rehabilitacji jest coraz gorsza. Byłoby to też receptą na zmniejszenie kolejek, czy pomoc osobom, które w nich czekają – dodaje Anna Górska z Gdańsk Razem. Jak zaznacza, ogród miałby być czymś w rodzaju miasta w pigułce, toru przeszkód, który osoby z niepełnosprawnością muszą pokonywać w przestrzeni publicznej. Pomógłby na przykład niewidomym i niedowidzącym poznawać faktury chodników i ulic, pojawiłyby się też instalacje sygnalizujące zbliżanie się do przejść dla pieszych, perony przystanków.
– Lewica nikogo nie wyklucza i my też nie chcemy nikogo wykluczać z przestrzeni publicznej. Takie miejsca powinny być dostępne dla wszystkich – dodaje poseł Wiosny Marek Rutka.
GDZIE?
Ogrody zdrowia mogłyby powstać na początek w Parku Akademickim czy Parku Steffensa, miejscach bardzo dobrze skomunikowanych, w których przecinają się ścieżki wielu osób. Każdy z nich miałby swojego patrona – Ignacego Daszyńskiego, pierwszego premiera wyzwolonej Polski w 1918 r. i Irenę Kosmowską, członkinię jego rządu, pierwszą kobiety na stanowisku ministerialnym w historii naszego kraju.
– Te postaci sto lat temu walczyły o szeroko pojętą ideę równości. Wówczas równość rozumiano jako równość wobec prawa niezależnie od pochodzenia społecznego, wyznania bądź narodowości, o równość w dostępie do edukacji, równość płci. My chcemy pokazać, że równość niejedno ma imię. To także równość w dostępie do przestrzeni publicznej – mówi Przemysław Kmieciak.
UCZCIĆ PAMIĘĆ
Trzy lata temu działacze zwracali się we wniosku do rady miasta, by uhonorować I. Daszyńskiego i I. Kosmowską, nadając ich imiona nowo powstałym ulicom. Wniosek nie został rozpatrzony. Teraz ma wrócić, ale w nieco innej postaci. – Z rozmów, jakie przeprowadziliśmy, wynika, że jest pewien konsensus wśród wszystkich klubów radnych w radzie miasta, żeby Daszyńskiego i Kosmowską upamiętnić. Jesteśmy dobrej myśli – mówi Jędrzej Włodarczyk z Lepszego Gdańska.
Pismo tej sprawie ma trafić do prezydent Gdańska i do radnych w przyszłym tygodniu.
Aleksandra Nietopiel/pOr