„Nie zabierajcie nam radości życia”. Działkowcy z Sopotu w kleszczach sporu miasta i Lasów Państwowych

Niedawno ustawiony szlaban na ulicy Reja w Sopocie przeszkadza działkowcom i jest powodem sporu pomiędzy miastem i Lasami Państwowymi. Wiceprezydent Sopotu Marcin Skwierawski uważa, że leśnicy mogli postawić rogatkę nieco dalej, tak by nie zamykała dojazdu do ogrodów. Lasy zaś, że miasto mogło przejąć drogę i udostępnić ją mieszkańcom. Zaniepokojeni pojawieniem się rogatki działkowcy zaapelowali do wojewody i nadleśnictwa, prosząc o niezamykanie drogi.

„NIE PRZEKREŚLAJCIE RADOŚCI ŻYCIA”

„Na całym terenie jest około 500 ogródków. Korzysta z nich około 1000 osób, z których 80 procent to emeryci, inwalidzi i osoby o ograniczonej sprawności ruchowej. Dbają o swoje działki średnio od ponad trzydziestu lat. Teraz nie będą mogli nic na działkę dowieźć ani z niej wywieźć. Nie będą też mogli w czasie epidemii znaleźć w swoim ogródku wytchnienia od trosk i zmartwień, bo tam u siebie na świeżym powietrzu są bezpieczni, bo mogli dojechać samochodem. Apelujemy do Wojewody Pomorskiego i Nadleśnictwa Gdańsk, by mając na uwadze życie ludzi starszych, nie stawiali im szlabanu, nie przekreślali radości ich życia w tak trudnym dziś czasie” – to część wpisu, który pojawił się na facebookowej stronie Działkowcy z Sopotu.

Apele działkowców wsparł wiceprezydent Sopotu Marcin Skwierawski, który uważa, że leśnicy mogli ustawić rogatkę nieco dalej: – Jest dla mnie niezrozumiałe, dlaczego Lasy Państwowe zamykają ulicę Reja. Ulica ta od dziesięcioleci służy jako dojazd do ogródków działkowych, z których często korzystają osoby starsze. Jeżeli szlaban musi już stanąć, to czy nie mógłby stanąć kilkaset metrów dalej? Nadal pełniłby swoją funkcję, a mieszkańcy Sopotu, często osoby starsze, mogliby spokojnie dojechać do działek.

LASY: „MIASTO OPUŚCIŁO DZIAŁKOWCÓW”

Bartłomiej Obajtek, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku tłumaczy, że nadleśnictwo nie ma kompetencji i technicznych możliwości, by zapewnić bezpieczne warunki jazdy leśnym odcinkiem ulicy Reja. Przypomina, że miasto mogło przejąć drogę:

– W kwestii ulicy Reja miasto ewidentnie opuściło działkowców. Wiele lat zabiegamy o to, by tę kwestię uregulować. Bezskutecznie, bo prezydent miasta chciałby to zrobić, ale nie swoim kosztem, mimo spoczywającego na nim obowiązku ustawowego. Ciekawe są odpowiedzi miasta i propozycje np. „weźmiemy dwa kilometry drogi”, która jest w świetnym stanie technicznym, asfaltowa, „a dajcie nam dodatkowo budynek Sanatorium Leśnik warty 20 mln zł” lub np. raz mówią, że ta droga jest istotna, a w innych pismach wskazują, że nie jest istotna dla miasta. Wyłania się z tego nonszalancja i cynizm, traktowanie przedmiotowe nie tylko nas, ale też mieszkańców, urągające jakimkolwiek standardom.

LEŚNICY PUBLIKUJĄ PISMA NA FACEBOOKU

W poście na swojej stronie facebookowej Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Gdańsku zamieściła wyjaśnienie oraz pisma nadleśnictwa, prezesa ogródków działkowych i odpowiedzi miasta. Z pism wynika, że Lasy Państwowe proponowały miastu dzierżawę. Miasto uznało, że modernizacja drogi będzie zbyt kosztowna, dlatego postawiło – w ramach rekompensaty – warunek, jakim miało być przejęcie budynku Sanatorium Leśnik. Leśnicy uznali jednak, że realizacja zadań gminy nie może odbywać się kosztem Skarbu Państwa.

Zgody na wydzierżawienie drogi lub odpłatnego ustanowienia służebności drogi koniecznej nie wyraził Polski Związek Działkowców, tłumacząc to brakiem funduszy. W piśmie do Lasów Państwowych PZD podkreślił, że zgodnie z art. 10 ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych, to gmina odpowiedzialna jest za doprowadzenie do ogrodów dróg dojazdowych.

 

Sporna droga używana jest także przez mieszkańców dalej położonych zabudowań i przez trójmiejskich kierowców jako część „skrótu” do ulicy Spacerowej. Szlaban na razie pozostaje otwarty.

Posłuchaj materiału Piotra Puchalskiego:

Piotr Puchalski
Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj