Nie ma szans na wybory 10 maja – oceniają działacze Polskiego Stronnictwa Ludowego z Pomorza. Ich zdaniem nie da się technicznie przeprowadzić wyborów w formie korespondencyjnej lub tradycyjnej w najbliższą niedzielę. Obecnie nowelizacja kodeksu wyborczego jest w Senacie. Nowe przepisy zakładają, że wybory mają się odbyć w formie korespondencyjnej. Do Sejmu poprawiona ustawa ma trafić 7 maja.
Według ludowców, jeśli dojdzie do wyborów, to nie będą one wolne, powszechne, tajne i bezpośrednie.
– Jako samorządowiec mogę powiedzieć, że wybory „nie wypalą” z powodu kwestii technicznych. U mnie w gminie, by porządnie przygotować nawet Festyn Kociewski, potrzebujemy pół roku. Jak komuniści przygotowywali się do sfałszowania wyborów w 1947 r., to wcześniej zorganizowali referendum. Niedzielnych wyborów nie da się tak po prostu dobrze przygotować – mówi Krzysztof Trawicki, prezes pomorskiego PSL-u.
W podobnym tonie wypowiadał się poseł Marek Biernacki, poseł Pomorskiego Stronnictwa Ludowego.
– Nie ukrywajmy, że PiS i Jarosław Kaczyński chcą wyborów. Sytuację pogorszył bojkot wyborów przez Platformę Obywatelską. W efekcie Andrzej Duda będzie miał wygraną pierwszą turę – mówi Marek Biernacki.
Przedstawicielom PSL z Pomorza marzy się sierpniowy termin wyborów prezydenckich. Dodajmy, że ludowcy zachęcali obóz rządzący, by je przesunąć i na nowo przegłosować procedurę elekcji na czas stanu epidemii.
LUDOWCY PYTANI O KOMISJE OBWODOWE
Ciekawostką jest fakt, że PSL znalazło pełną obsadę do wyborów prezydenckich w komisjach. Ponadto wiele osób z innych ugrupowań kontaktowało się z członkami pomorskich struktur tej partii w celu dopisania ich do komisji wyborczych.
Maciej Naskręt/mrud