Ogródki gastronomiczne w Gdyni na chodnikach, fragmentach jezdni i miejscach postojowych? „To byłoby niesamowite ułatwienie”

Wprowadzenia takiego rozwiązania w Gdyni Śródmieściu chcą społecznicy z Miasta Wspólnego. Ich zdaniem umożliwienie restauratorom przygotowania na sezon jak największych ogródków gastronomicznych ułatwi branży szybsze odrobienie strat związanych z koronawirusem.

We wtorek Miasto Wspólne złożyło w tej sprawie petycję do prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka.

Zgodnie z rządowymi zapowiedziami, najprawdopodobniej 18 maja ponownie otwarte zostaną restauracje i bary, ale ze znaczącymi ograniczeniami – będą mogły przyjmować klientów tylko w ogródkach, a odległość między stolikami będzie musiała wynosić dwa metry.

– To oznacza, że lokale potrzebują znacznie więcej przestrzeni na ogródki niż do tej pory – mówi Łukasz Piesiewicz. – Restauratorzy nie mogą przesadnie korzystać z chodników, ponieważ zgodnie z wymogami sanitarnymi, piesi powinni zachowywać między sobą dwa metry odległości. Dlatego zaapelowaliśmy do władz miasta o umożliwienie stawiania ogródków gastronomicznych na miejscach postojowych, a także na pasach przewymiarowanych jezdni oraz o maksymalne uproszczenie procedur.

NIESAMOWITE UŁATWIENIE

Zadowolenia z propozycji gdyńskich społeczników nie kryją restauratorzy ze Śródmieścia.

– Byłoby to niesamowite ułatwienie dla nas. Każdy metr kwadratowy przestrzeni jest na wagę złota – podkreśla Krzysztof Czyż, właściciel jednej z restauracji przy placu Kaszubskim. – Zresztą, dam prosty przykład. W zeszłym sezonie mieliśmy ogródek o wymiarach 9,5 mkw. długości i 2,5 mkw. szerokości. Na tej przestrzeni, według zapowiadanych obostrzeń, zmieszczą się maksymalnie 3 stoliki. Gdybyśmy mogli zagospodarować sąsiednie miejsca postojowe, podwoilibyśmy liczbę stolików – dodaje.

Pod koniec kwietnia miasto zdecydowało się zmienić tegoroczne stawki za zajęcie pasa drogowego pod ogródki gastronomiczne. Restauratorzy zapłacą tylko grosz dziennie za metr kwadratowy. Przed eokiem, w zależności od kategorii drogi, stawka wahała się od 60 groszy do 1,2 złotego dziennie.

 
Marcin Lange/ako
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj