Śledztwo w sprawie awarii windy w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku umorzone. Chodzi o zdarzenie, do którego doszło w październiku ubiegłego roku. Kabina, w której było dziewięciu seniorów, przez prawie trzy godziny stała między piętrami.
Ludzie na zaparowanych szybach pisali „SOS”, a jedna z kobiet straciła przytomność. Ostatecznie nikt nie trafił do szpitala. Jak mówi Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, nie ma dowodów, że doszło do przestępstwa narażenia człowieka na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.
OCENA SYTUACJI
– W ocenie lekarza, który był na miejscu, nie zachodziła pilna potrzeba ewakuowania jakichkolwiek osób z wnętrza windy. Pokrzywdzonym dostarczono wodę, mieli zapewniony stały dostęp powietrza, dodatkowo strażacy wykonali drogę ewakuacyjną w windzie, w razie pilnej konieczności ewakuowania osób, zwiększając w ten sposób poziom bezpieczeństwa pokrzywdzonych – mówiła Wawryniuk. – Zebrany materiał jednoznacznie wskazuje, że pracownicy Europejskiego Centrum Solidarności niezwłocznie podjęli czynności celem udzielenia pomocy osobom znajdującym się w windzie oraz usunięcia awarii – tłumaczy prokurator.
Jak ustalili śledczy, awaria windy nie powstała przez człowieka, tylko z przyczyn technicznych. Urządzenie miało aktualne atesty i przeglądy.
Grzegorz Armatowski/ako