Polonistka z Elbląga napisała książkę o zmarłym w grudniu 1970 Zbyszku Godlewskim. „Chciałam przedstawić nie ofiarę, a nastolatka, który miał plany”

Czy nastolatek sprzed 50 lat, którego życie zabrał komunistyczny reżim, może być bohaterem do naśladowania przez współczesnych nastolatków? Polonistka z Elbląga Anna Szawara napisała książkę dla dzieci, której bohaterem jest Zbyszek Godlewski, upamiętniony w balladzie o Janku Wiśniewskim. Chłopak z maleńkiego Gałkówka najpierw trafia z rodziną do Elbląga, a potem wyrywa się do tętniącej życiem Gdyni. Tam znajduje się w niewłaściwym czasie i miejscu. Ginie podczas masakry grudniowej w 1970 roku.

– O odszukanie kontaktu z panią Izabelą Godlewską poprosił mnie dziennikarz „Tygodnia w Koluszkach”, który pisał reportaż o Zbyszku, Stamtąd pochodziła rodzina Zbyszka i tam też spędził dzieciństwo. Zwróciłam się też o pomoc do prezesa PTTK pana Leszka Marcinkowskiego. Drugim tropem było szukanie informacji w parafii Wszystkich Świętych i tu z pomocą przyszedł mi ksiądz proboszcz Artur Radacki. Ogromną pomoc okazała także elbląska dziennikarka Grażyna Wosińska. Dwukrotnie udało mi się spotkać z panią Godlewską. Po jakimś czasie los zetknął mnie z kolegą Zbyszka ze szkoły, z którym razem wyjechali do Gdyni. Miałam też okazję rozmawiać z małżeństwem z Gdyni, świadkami wydarzeń w stoczni. Mężczyzna opowiadał, jak niósł drzwi z ciałem Godlewskiego. Ludzie sami przychodzili, opowiadali – może to łut szczęścia. Największą satysfakcję sprawiały oczywiście spotkania, słuchanie ich opowieści, trudnych do wyobrażenia – opowiada nauczycielka.

DOBRY I PILNY UCZEŃ, MIAŁ PLANY

Do napisania książki o Zbyszku namówiła polonistkę jej córka.

– Chciałam przedstawić nie bohatera, czy ofiarę wydarzeń grudnia 1970 roku, ale nastolatka, który miał swoje plany, tragicznie przerwane – mówi Anna Szawara.

Zbyszek dojrzewał w małym Gałkówku koło Koluszek, później wyjechał do Elbląga, a po skończeniu szkoły zawodowej wyruszył z kolegą do pracy w gdyńskiej stoczni.

– Ze wspomnień jego nauczycielki z Gałkówka wiadomo, że był dobrym i pilnym uczniem. Typowe dziecko zawodowego żołnierza, którym był jego ojciec. Gdy rodzina przyjechała do Elbląga, chłopak wybrał szkołę zawodową przy ul. Blacharskiej, choć pewnie z powodzeniem mógł pójść do liceum. Później uciekł z Elbląga do Gdyni. Może to był taki jego młodzieńczy bunt – zastanawia się polonistka.

Książka „Jestem Janek” została wydana dzięki wsparciu samorządu w nakładzie 1000 egzemplarzy. Publikacja trafi do wszystkich bibliotek szkolnych w Elblągu już we wrześniu. Powstaje też gra miejska na ten temat.

Więcej na ten temat można posłuchać tutaj:

 

 

Marek Nowosad/pOr

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj