Radysiaki potrzebują wsparcia. 10 psów ze schroniska w Radysach przebywa w Sopocie, gdzie są leczone. Przechodzą zabiegi weterynaryjne i dostają specjalistyczną karmę. Pomaganie kosztuje, dlatego pracownicy i sympatycy sopockiego schroniska dla zwierząt „Sopotkowo” zorganizowali zbiórkę. Wierzą w ludzko-psią solidarność i liczą na wsparcie.
Ich koszmar skończył się niedawno. Zostały odebrane z niesławnego schroniska w Radysach, gdzie w złych warunkach przetrzymywano ponad 2 tysiące zwierząt i z którego tylko w pierwszych miesiącach tego roku wywieziono 4 tony martwych psów. Te, które dotarły do Sopotu, były wystraszone, przez całą drogę nawet nie pisnęły. Teraz znów nabierają wiary w to, że człowiek może być ich przyjacielem.
CZY FIBI MA ZŁOŚLIWY NOWOTWÓR?
– Psy zostały odpchlone, miały pierwsze szczepienia, teraz przejdą zabiegi sterylizacji i kastracji, a jedna sunia, Fibi, będzie miała usuwane guzy. Będziemy wysyłać materiał do histopatologa, żeby sprawdził, czy guzy to złośliwy nowotwór. Połowa psów miała już zrobione badania krwi. Fibi musi jeść specjalną antyalergiczną karmę. Trzy inne psy są na karmie Gastro. W Radysach karmione były skrawkami z ubojni. Są nienaturalnie, niezdrowo otłuszczone. Trzeba im pomóc – mówi Anna Leppert, kierownik „Sopotkowa”.
ZACZYNAJĄ MERDAĆ OGONAMI NA WIDOK LUDZI
Radysiaki powoli się otwierają. Zaczynają merdać ogonami na widok osób, które się nimi zajmują. Niebawem skończą kwarantannę. Zanim zaczną szukać nowych domów, muszą być zdrowe. Wolontariusze pomogą im w socjalizacji, będą wyprowadzali na smyczach, by czworonogi zrozumiały, że wyjście z człowiekiem może oznaczać dobrą zabawę.
Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl