Gdańskie lokale przypominają o obowiązku zasłaniania ust i nosa. „Nie narażajmy się na niepotrzebne koszta”

Już nie tylko proszą, ale też zdecydowanie zwracają uwagę i przypominają o konsekwencjach. Na drzwiach sklepów oraz punktów usługowych coraz częściej znaleźć można komunikaty informujące o konieczności zakrywania ust i nosa oraz tym, czym grozi nieprzestrzeganie zasad. W jednej z gdańskich piekarni, już od progu klientów do porządku przywołuje surowy komunikat.

„Prosimy przed rozpoczęciem zakupów zakryć usta i nos czymkolwiek. Za obsłużenie z odkrytym nosem i ustami sprzedawca oraz klient mogą otrzymać mandat w wysokości 500 zł. Nie narażajmy się na niepotrzebne koszta” – karta z tym komunikatem wisi zarówno przed wejściem, jak i przy samej kasie piekarni Tadeusz Dąbrowski we Wrzeszczu.

NAKAZ LEPSZY NIŻ PROŚBA?

– Jest rozporządzenie do którego trzeba się stosować, czy nam się podoba czy nie. Nasz komunikat jest w takiej formie, ponieważ nakaz trafia do klientów lepiej niż prośba. Jeśli klient nie ma przy sobie maski staram się zawsze dać chociaż ręcznik papierowy czy poprosić o zasłonięcie się szalikiem. Raczej nie robię czegoś takiego, że odmawiam obsługi całkowicie – tłumaczy ekspedientka Joanna Lis.

Wielu mieszkańców bagatelizuje zagrożenia związane z koronawirusem. Pomorska Policja wraz z Pomorską Inspekcją Sanitarną prowadzą akcje przypominające o konieczności noszenia maseczek m. in. w sklepach.

– Jeżeli widzimy w sklepie osobę, która nie zakryła nosa i ust, należy zwrócić jej uwagę. Gdy taka osoba nie zastosuje się do prośby, pracownik może zgłosić ten fakt policji lub straży miejskiej. Wówczas to funkcjonariusze zdecydują czy takiego klienta pouczyć czy ukarać mandatem karnym – wyjaśnia st. asp. Karina Kamińska, rzecznik gdańskiej Policji.

 

Posłuchaj materiału:

 

Anna Moczydłowska/ako

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj