Ciekawość ważniejsza niż dobro przyrody. Rezerwat Mewia Łacha jest zadeptywany przez pseudoturystów

O uszanowanie zasad obowiązujących w rezerwacie Mewia Łacha apelują do turystów przyrodnicy. Jak wyjaśniają, w cieplejsze dni to unikatowe miejsce przy ujściu Wisły odwiedzają setki osób. Część z nich nie kończy swojej wycieczki na specjalnie zbudowanej platformie widokowej, a decyduje się wejść na tereny, gdzie gniazdują rzadkie gatunki ptaków, w tym chronione sieweczki obrożne.

Sprawa jest złożona. – Problemem nie jest jedna osoba, która przejdzie się w pobliżu takiego gniazda. Sieweczka wyjdzie i wróci. Kłopotliwa jest skala. Ptaki, które mają gniazda, muszą tysiąc razy zareagować. Traktują człowieka jak drapieżnika – wskazuje dr Szymon Bzoma z Grupy Badawczej Ptaków Wodnych Kuling, która opiekuje się tym terenem. – Udają chore, ranne, rzucają się z piskiem. Próbują zwrócić na siebie uwagę, by odciągnąć ją od piskląt. Zdarza się, że ludzie mimo tak natrętnie zachowujących się ptaków rozkładają koce, plażują dłuższy czas. To przyczynia się do straty lęgów, bo zabija je zarówno upał, jak i deszcz – dodaje.

WBREW ZAKAZOM

Czerwona tablica informująca o obszarze chronionym nie robi na nich wrażenia. W letnie dni, jak mówią przyrodnicy, nawet kilkadziesiąt osób łamie prawo wchodząc na tereny lęgowe. – To coś więcej niż ciekawość – uważa naukowiec.

– Jeśli przychodzi do rezerwatu kilka, kilkanaście osób, to raczej są speszone i nie próbują wchodzić. Natomiast w momencie, gdy pojawią pierwsze osoby i zostaną dostrzeżone przez kolejne, które widzą, że ktoś chodzi tam, gdzie nie wolno, to jakby tama pęka. Wtedy naruszeń jest po 60-80 dziennie – mówi Szymon Bzoma.

PRZEWODNICY I EDUKATORZY

Przyrodnicy w okresie od wiosny do jesieni pilnują rezerwatu. Pełnią także rolę lokalnych przewodników i edukatorów. Jak wyjaśniają zdarza się, że w skrajnych przypadkach interweniuje patrol policji wodnej, który wystawia mandaty. Dotyczy to także osób, które mimo zakazów wchodzą na betonowe kierownice Wisły.

Na terenie rezerwatu swoje gniazda składają właśnie sieweczki obrożne. U ujścia Wisły gniazduje około 15 z 70 par żyjących na polskim wybrzeżu. Na wyspie wygrzewa się około 200 fok. Najlepiej obserwować je ze specjalnie zbudowanej platformy.

Sebastian Kwiatkowski/ako

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj