Trafiają do śmieci, choć nie powinny się tam znaleźć. Nie ma tygodnia, by gdańszczanie nie dzwonili do Zakładu Utylizacyjnego z prośbą o odzyskanie nieopatrznie wyrzuconych rzeczy. Pracownicy zakładu starają się pomóc, ale przy takiej masie odpadów trzeba sporo szczęścia, by to się udało. W większości przypadków mieszkańcy nie pamiętają, kiedy wyrzucili cenny dla nich przedmiot do kosza i do jakich odpadów. To wszystko ma znaczenie, bo określa szansę na odnalezienie zguby.
Powodzenie znalezienia wyrzuconej omyłkowo rzeczy zależy też od tego do jakiej frakcji została wyrzucona. – Jeśli znalazły się w odpadach resztkowych, a potem trafiła do instalacji to dzięki separatorom magnetycznym, które się tam znajdują można wychwycić przedmioty metalowe jak np. klucze – dodaje.
ZDARZAJĄ SIĘ SUKCESY
Zdarzają się sytuacje zakończone sukcesem i zguby trafiają do właścicieli. Tak było między innymi z portfelem, w którym znajdował się pierścionek zaręczynowy. Natrafił na niego pracownik sortowni.
– Kilka czynników spowodowało, że mogliśmy połączyć przedmiot z właścicielem. Dzięki informacjom znajdującym się w portfelu mogliśmy połączyć przedmiot z właścicielem. W portfelu znajdowały się wskazówki, które pozwoliły nam dotrzeć do tej osoby i pierścionek trafił do narzeczonej, która była bardzo zaskoczona i niezwykle szczęśliwa – mówi rzeczniczka.
Do historii znalezisk w ZU przeszła odnaleziona na wysypisku pocztówka z życzeniami siły i wsparcia adresowana do …. Anny Walentynowicz. Została napisana w Krakowie w 1982 roku. Kartka znajduje się dzisiaj w Europejskim Centrum Solidarności.