W Pucku zawrzało – mieszkańcy i samorządowcy miasta sprzeciwiają się zawieszeniu dwóch oddziałów w powiatowym szpitalu. Chodzi o pediatrię i oddział ginekologiczno-położniczy. Oba przestały działać od początku czerwca. Kobiety w ciąży i rodzice z małymi dziećmi są odsyłani do szpitala w Wejherowie. To nie podoba się mieszkańcom.
– Myślę, że to jest wielki błąd. Tak być nie może, że jak wnuk mi zachoruje, to będę musiał jechać 40 kilometrów do szpitala. Z tego co słyszę, to wszyscy są negatywnie nastawieni do tego pomysłu – mówił naszemu reporterowi jeden z mieszkańców. – To jest tragiczne wręcz. Dla mnie to jest paranoja – dodawał inny mieszkaniec. – Jestem bardzo sprzeciw. Położnictwo i oddział dziecięcy są bardzo potrzebne – podkreślała jedna z mieszkanek Pucka.
W tej sprawie burmistrz miasta wystosował list otwarty do starosty:
Do sprawy odniósł się starosta pucki Jarosław Białk. – To jest zawieszenie na sześć miesięcy, bo tak mówi prawo i taką mamy możliwość. Czy nastąpi likwidacja, będziemy wiedzieli jesienią tego roku, w momencie, w którym rząd, NFZ i mająca powstać Agencja Rozwoju Szpitali, zdecydują w jakim zakresie szpital pucki będzie mógł funkcjonować. Krótko mówiąc, walczymy o to, żeby dostać normalny kontrakt i normalne finansowanie – mówił w rozmowie z naszym reporterem.
W szpitalu w Pucku rodzi się rocznie około 400 dzieci. Należą do niego także mieszkańcy półwyspu helskiego.
Więcej można usłyszeć w materiale Grzegorza Armatowskiego:
mm