Rodzina szopów z gdańskiej Strzyży trafiła do schroniska na Dolnym Śląsku. „Ich miejsce jest wśród ludzi”

Szopy mieszkające w kominie wentylacyjnym domu przy alei Wojska Polskiego w Gdańsku zostały odłowione i przewiezione do schroniska w okolicach Wałbrzycha. Nadal nie wiadomo jednak, jak znalazły się w miejscu, w którym kilka dni temu je odnaleziono.
W ubiegłym tygodniu trójmiejskie media obiegła informacja o rodzinie szopów, które zamieszkały w kominie wentylacyjnym jednego z gdańskich domów. Samica szopa i jej młode nie przeszkadzały mieszkańcom, niektórzy nawet polubili zwierzątka i dokarmiali je. Było jednak jasne, że nie mogą pozostać w kominie, tym bardziej, że dwa szopiątka spadły z dachu dwupiętrowego budynku – jedno zabrał przedstawiciel koła łowieckiego, drugie matka wniosła z powrotem na dach. Próbę odłowienia zwierząt podjęli strażacy, ale zakończyła się ona niepowodzeniem.

Do Gdańska przyjechały cztery osoby z organizacji „Dzikie Zwierzęta w Potrzebie”. Grupa złożona z trzech kobiet i jednego mężczyzny z uprawnieniami do pracy na wysokościach weszła na dach budynku i odłowiła samicę szopa i czwórkę młodych.

SZOPIĄTKA ZOSTANĄ ADOPTOWANE

Rodzina szopów trafiła do schroniska Srokate Ranczo w okolicach Wałbrzycha. Agnieszka Lisiewicz z organizacji „Dzikie Zwierzęta w Potrzebie”, która brała udział w akcji ich odławiania, zapowiada, że matka zostanie wysterylizowana, a szopiątka są przygotowywane do adopcji.

– To pewnie potrwa, ale mamy już doświadczenie z szopami praczami. To towarzyskie zwierzęta, przeurocze i kochane. Jakby niezwykłe połączenie psa z kotem. Łatwo je polubić. Ich miejsce ze zrozumiałych powodów nie jest w lesie, ale jak najbardziej w domu, wśród ludzi – mówi aktywistka.

Członkowie organizacji skontaktowali się też z myśliwym, który miał znaleźć schronienie szopiątku, które spadło z dachu. Okazało się, że wypuścił zwierzątko w lesie. Aktywiści przeszukali wskazane miejsce z noktowizorem, ale nie udało im się znaleźć malucha. Wrócili więc na Śląsk. Jednak po ich wyjeździe szopiątko zostało odnalezione w okolicach jednej z restauracji. Poszukiwania nadzorowała Cecylia Bielska, lokatorka domu przy ulicy Wojska Polskiego. Teraz członkowie organizacji „Dzikie Zwierzęta w Potrzebie” czekają, aż ktoś pomoże maluchowi dołączyć do rodzeństwa. Osoby, które mogłyby przewieźć go do Wrocławia, Legnicy albo Zielonej Góry proszone są o kontakt telefoniczny pod numerem 729 635 194.

W NIEMCZECH JEST ICH 400 TYSIĘCY

Skąd szopy wzięły się na terenie Gdańska? Być może porzucił je nieodpowiedzialny właściciel, ale nie jest to jedyna możliwość. Szopy pracze pochodzą z Ameryki Północnej, ale próbowano je wprowadzić do środowiska w innych częściach świata, także w Europie. W latach 30. ubiegłego wieku podjęto próbę zadomowienia szopów w lasach niemieckiej Hesji. Dziś w Niemczech populacja tych zwierząt szacowana jest nawet na 400 tysięcy osobników, żyjących na wolności. Niektóre z nich przenikają na terytorium Polski, o czym świadczą coraz liczniejsze siedliska szopów praczy w zachodnich województwach kraju.

oprac. MarWer/gdansk.pl


Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj