Świadek o koncercie, w czasie którego zginął Paweł Adamowicz: zauważyliśmy mężczyznę, nie było ochrony

– Zauważyliśmy mężczyznę, który przeskoczył przez barierkę i wbiegł na scenę po schodkach, nie było tam żadnego pracownika ochrony – zeznał dzisiaj przed gdańskim sądem świadek występujący w procesie dotyczącym organizacji finału WOŚP, podczas którego zaatakowano nożem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.

 

 Prezydent Gdańska został ciężko raniony nożem przez 27-letniego Stefana W. podczas miejskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, który odbywał się 13 stycznia 2019 na Targu Węglowym. Samorządowiec w bardzo ciężkim stanie trafił do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego, gdzie zmarł. Na nagraniach pokazujących zdarzenie widać, jak napastnik przebiegł przez podest i zadał prezydentowi Gdańska kilka ciosów nożem. Po zamachu mężczyzna podnosił w górę ręce w geście zwycięstwa.

– Staliśmy z żoną z boku, z lewej strony sceny. Była tam oprócz nas kilka osób. Ok. godziny 20, gdy miało być światełko do nieba, zauważyliśmy mężczyznę, który przeskoczył przez barierkę i wbiegł na scenę po schodkach, dalej już nie widziałem, co robił na scenie. Jak przeskakiwał przez barierki, to robił to bardzo dynamicznie, wbiegł po schodach bardzo szybko. Przy barierkach i przy schodkach nie było żadnego pracownika ochrony – zeznał świadek.

Dodał, że widział ochroniarzy bardziej z tyłu sceny, kilkanaście metrów od niej. – Po mniej więcej minucie usłyszałem ze sceny, że wzywana jest pomoc. Ktoś do mikrofonu powiedział, że pod scenę wzywany jest ambulans i żeby zrobić dla niego miejsce – mówił Marek G.

Zaznaczył, że mężczyzna, który przeskoczył barierkę „wyglądał normalnie i nie zwracał na siebie uwagi”. – Nie wykonywał żadnych nerwowych ruchów. Po prostu oparty był o barierki i obserwował to, co się dzieje na scenie. Z tego miejsca mógł widzieć tylko jej fragment. Ja na przykład nie widziałem Pawła Adamowicza, tylko go słyszałem – zeznał świadek.

To nie pierwsza osoba, która zauważyła, że nikt nie pilnował wejścia na scenę. – Stałam przed sceną i zdziwiło mnie to – mówiła kilka tygodni temu kobieta, która również zeznawała jako świadek w tej sprawie >>> WIĘCEJ…


SIEDEM OSÓB OSKARŻONYCH

Akt oskarżenia w sprawie organizacji wydarzenia na Targu Węglowym objął dwie osoby z Regionalnego Centrum Wolontariatu z siedzibą w Gdańsku, które reprezentowały organizatora w sprawach zabezpieczenia imprezy, i które – zgodnie z opinią biegłego – nie dopełniły swoich obowiązków w zakresie właściwego zapewnienia bezpieczeństwa osobom będącym na imprezie. Zarzucono im narażenie uczestników imprezy na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Podobny zarzut postawiono dwóm osobom zarządzającym Agencją Ochrony Tajfun, tj. właścicielowi agencji ochrony oraz dyrektorowi ds. ochrony i BHP.

Urzędnikowi Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku, który wydał decyzję zezwalającą na organizację imprezy, pomimo uchybień w złożonym wniosku, oraz dwóm funkcjonariuszom policji, którzy wydali w tym zakresie pozytywną opinię zarzucono niedopełnienie obowiązków służbowych i narażenie uczestników imprezy na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu zarzucono niedopełnienie obowiązków służbowych i narażenie uczestników imprezy na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

PAP/tm

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj