11 tysięcy martwych ptaków w Glinczu. Kara dla właściciela fermy zależna od wyników badań drobiu

Powiatowy Inspektor Weterynarii wszczął postępowanie w sprawie martwego drobiu znalezionego na jednej z ferm w Glinczu koło Żukowa. Nie wiadomo na razie, dlaczego padło aż 11 tysięcy ptaków. 

Szczątki leżały w rowie na terenie fermy od około tygodnia. Policję o sprawie zawiadomili mieszkańcy. W miejscowości unosił się bowiem ogromny fetor.

AKTUALIZACJA 14.07, 8:00

Nie stwierdzono ogniska ptasiej grypy w fermie w Glinczu koło Żukowa, w której padło 11 tysięcy brojlerów. Powiatowy Inspektor Weterynaryjny dostał właśnie wyniki badań próbek pobranych od ptactwa. Wszystko wskazuje na to, że drób udusił się – tak jak twierdził właściciel hodowli.

Grozi mu na pewno grzywna, ale nie wiadomo jeszcze, w jakiej wysokości. Jak powiedział Piotr Wal z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Kartuzach, na fermie przeprowadzona zostanie dodatkowa kontrola, aby ustalić, czy zastosowano w niej odpowiednią wentylację. Dobre informacje są takie, że nie ma tam ogniska ptasiej grypy i nie trzeba będzie wybijać ptactwa w promieniu kilometra od fermy – mówi Piotr Wal.

CZY TO PTASIA GRYPA?

– W tej chwili zostało wszczęte postępowanie. Według właściciela fermy taka ilość padłych ptaków jest wynikiem uduszenia. Oprócz tego właściciel sugerował, że przez bardzo wysokie koszty utylizacji będzie je nam stopniowo przekazywać. Uważam, że nie można było zwlekać, ponieważ powodowałby to ogromny smród, groziło zagrożeniem epidemiologicznym, głównie ptasią grypą, zatem martwe ptaki zostały natychmiast wywiezione do zakładu utylizacji w celu spalenia – stwierdza Wal.

Jeśli okaże się, że drób padł z powodu ptasiej grypy, o sprawie zostanie powiadomiona prokuratura. Jeśli potwierdzą się wyjaśnienia właściciela fermy, grozi mu grzywna.
 

Grzegorz Armatowski/mp/mrud

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj