Proces ws. obalenia pomnika prałata. Jerzy Borowczak: Dziś ks. Jankowski, jutro Walentynowicz czy Kaczyński. To nie może pozostać bezkarne

– Mężczyźni, którzy obalili pomnik księdza Henryka Jankowskiego, powinni ponieść karę – zeznał w czwartek przed gdańskim sądem poseł Jerzy Borowczak. Dodał jednocześnie, że gdyby zarzuty o pedofilię wobec duchownego się potwierdziły, to sam byłby za rozebraniem monumentu.

Poseł zeznawał jako świadek w procesie trzech aktywistów z Warszawy, oskarżonych o znieważenie i uszkodzenie pomnika księdza Jankowskiego. Michał Wojcieszczuk, Rafał Suszek i Konrad Korzeniowski w lutym 2019 roku przewrócili posąg na opony. Potem zawiesili na nim strój ministranta i dziecięcą bieliznę. Miało to symbolizować nieletnich, których duchowny miał molestować seksualnie.

„NIE MOŻNA BEZKARNIE OBALAĆ POMNIKÓW”

Jerzy Borowczak zeznał, że prywatnie nie czuje się pokrzywdzony, ale pokrzywdzonymi mogą być ci, którzy na pomnik przekazali pieniądze podczas zbiórki. Dodał, że nie można bezkarnie obalać pomników.

– Karę powinni ponieść, bo jest prawo w tym kraju, nie można tak czegokolwiek niszczyć. Dzisiaj to będzie pomnik Jankowskiego, jutro Walentynowicz czy Lecha Kaczyńskiego, bo parę osób dopatrzy się np. jakiejś zdrady. Nie wolno tego robić tak bezkarnie – podkreślał poseł.

AKTYWISTOM GROZI PIĘĆ LAT WIĘZIENIA

Na 20 września sąd zaplanował mowy końcowe w tym procesie. Oskarżonym aktywistom grozi pięć lat więzienia.

 

Grzegorz Armatowski/mm

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj