Wyłudzanie pieniędzy i publiczne załatwianie potrzeb fizjologicznych. Bezdomni na kościerskim rynku utrapieniem mieszkańców [SOS REPORTERZY]

Mieszkańcy Kościerzyny i turyści skarżą się na bezdomnych, którzy zaczepiają ludzi. Mężczyźni wymuszają pieniądze, a nawet załatwiają potrzeby fizjologiczne na oczach gości ogródków gastronomicznych na kościerskim rynku. Straż miejska i władze Kościerzyny rozkładają ręce, bo nie ma narzędzi prawnych, które umożliwiłyby rozwiązanie problemu.
Mieszkańcy Kościerzyny uważają, że policja i straż miejska ignorują problem. – Jak zadzwonię i udam turystkę, to z łaską przyjadą po godzinie, a jak wiedzą, że jestem z obsługi sklepu na rynku, to nie – mówi pracownica jednego z kościerskich lokali.

PRZYDAŁABY SIĘ IZBA WYTRZEŹWIEŃ

Jacek Rogowski z kościerskiej straży miejskiej przyznaje, że funkcjonariusze codziennie dostają skargi na zachowanie bezdomnych. Podkreśla jednak, że brakuje skutecznych narzędzi prawnych.

– W kosmos ich nie wyślesz. Mamy kilkanaście wniosków złożonych do sądu i czekamy, aż rozprawy się odbędą. Nie wiemy, kiedy to nastąpi, może w przyszłym roku. Oni generalnie są niereformowalni. Codziennie interweniujemy trzy, pięć, siedem razy, czasem kilkanaście – mówi.

Jacek Rogowski wskazuje, że bardzo pomocnym narzędziem mogłaby być izba wytrzeźwień, ponieważ uciążliwi bezdomni praktycznie zawsze są pijani. Niestety, w Kościerzynie nie ma miejsca, w które można by ich przewieźć. – Po prostu nie ma co z nimi zrobić. Przeganiamy ich z kąta w kąt, przeważnie przez całe wakacje – podsumowuje funkcjonariusz.

BEZDOMNYCH NIE MOŻNA DO NICZEGO ZMUSIĆ

Bezradny jest również Michał Majewski, burmistrz Kościerzyny.

– To bardzo duży problem, myślę, że nie tylko naszego miasta. Z jednej strony chciałoby się tym osobom pomóc, z drugiej zdajemy sobie sprawę, że one zachowują się tak z pełną świadomością i premedytacją. To, co mogliśmy zrobić, to pomóc osobom mieszkającym na terenie obszaru rewitalizacji. Przyjęliśmy je do Centrum Integracji Społecznej, wysłaliśmy jedną z nich na leczenie, dwóm znaleźliśmy pracę. Pozostałym osobom zaproponowano ośrodki zamknięte, ale siłowo nie możemy nic zrobić – podkreśla.

Posłuchaj materiału dziennikarza Radia Gdańsk:

 

 

Grzegorz Armatowski/MarWer
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj