VI Marsz Równości przeszedł ulicami Gdańska bez przeszkód. Nie obyło się bez wulgarnych okrzyków

Po raz szósty Ulicami Gdańska przeszedł marsz równości organizowany przez Stowarzyszenie na Rzecz Osób LGBT+ „Tolerado”. Wzięło w nim udział kilka tysięcy osób (szacuje się, że od 3 do 4 tys.), które przemaszerowały z czterech punktów zbiórek w centrum miasta na Plac Solidarności. Wśród nich byli przedstawiciele władz Gdańska i Sopotu (prezydenci tych miast objęli marsz patronatami), posłowie Lewicy i ambasador Irlandii. Policja nie odnotowała zdarzeń mogących zagrażać bezpieczeństwu uczestników wydarzenia. Przeciwnicy marszu wytykają jednak maszerującym, że manifestując „tolerancję”, wznosili wulgarne antyrządowe okrzyki.

Uczestnicy marszu zbierali się od godziny 14 w czterech punktach: na ulicy Ogarnej (Lewica), przy Fontannie Neptuna (Obywatele RP), przy Teatrze Wybrzeże (Komitet Obrony Demokracji) oraz przy Teatrze Szekspirowskim (Tolerado). Wymarsz nastąpił przed godziną 15, a poprzedzony został wystąpieniami członków stowarzyszeń oraz polityków, które odbywały się w punktach zbiórek.

PRZEMÓWIENIA POLITYKÓW I DZIAŁACZY

Na ulicy Ogarnej do zgromadzonych przemawiały posłanki Lewicy m.in. Beata Maciejewska, Joanna Senyszyn, Joanna Scheuring-Wielgus. Był tam także Anita Sowińska, Katarzyna Kotula, Katarzyna Ueberhan, Wanda Nowicka, Marek Rutka. Przemawiając do zebranych, krytykowali oni rząd PiS, zarzucając mu przyzwolenie na homofobię oraz samorządy, które mogą stracić dofinansowania z Unii Europejskiej, wydając uchwały sprzeciwiające się „promocji ideologii LGBT+”.

Przed Teatrem Szekspirowskim, gdzie formowała się główna część marszu, byli między innymi prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, radni Koalicji Obywatelskiej, wiceprezydent Sopotu Magdalena Czarzyńska-Jachim, a także ambasador Irlandii Emer O’Connell i białoruska opozycjonistka Jana Shostak (która po swoi przemówieniu zainicjowała „minutę krzyku dla Białorusi”).

– Gdańsk jest dzisiaj tęczowy, po raz pierwszy na trasie marszu wiszą tęczowe flagi. Tęcza jest symbolem, który łączy niebo z ziemią. Wszyscy jesteśmy ludźmi, wszyscy mamy pełne prawo do wolności, do własnych wyborów, do demokracji, ochrony kiedy dzieje nam się krzywda. To, że jesteśmy tutaj dziś razem, znaczy że jesteśmy za równością każdego człowieka. Bądźmy równi w chorobie, w swoich ułomnościach, niezależnie od tego czy mamy chłopaka czy dziewczynę, czy żyjemy w małżeństwie czy nie, czy wierzymy w Boga, czy nie wierzymy. Wierzę, że Gdańsk pokaże dzisiaj, że potrafimy siebie szanować, bo szacunek dla drugiego człowieka jest najważniejszy.

KONTRMANIFESTACJE

Pojawiające się na trasie kontrmanifestacje nie przyciągnęły wielu uczestników. Pod pomnikiem Sobieskiego na Targu Drzewnym zebrało się kilkadziesiąt (ok. 30 – 40 osób), głównie przedstawiciele Młodzieży Wszechpolskiej. Przemawiający krytykowali władze gdańska, zarzucając im, że ich „tolerancja jest wybiórcza” i dotyczy środowisk LGBT+ oraz lewicowych, podczas gdy pomijane są środowiska prawicowe i konserwatywne (12 wnioskodawców nie uzyskało zgody miasta na organizację kontrmanifestacji). Krytykowano także prezydent Dulkiewicz za zaangażowanie polityczne, wytykając jej zbyt małą pracę na rzecz mieszkańców.

Pod siedzibą Rady Miasta Gdańska było około 10 członków ruchu antyaborcyjnego, którzy, gdy przechodził obok nich marsz, odmawiali różaniec, a przy Teatrze Szekspirowskim kilkoro Chrześcijańskiego Ruchu przebudzeniowego „Obóz Boży”, którzy przez megafony nakłaniali uczestników Marszu Równości do nawrócenia.

ANTYRZĄDOWE OKRZYKI

Marsz poprowadzony został sprzed Teatru Szekspirowskiego do Forum Gdańsk, Wałami Jagiellońskimi od strony dworca kolejowego do Błędnika, a stamtąd na Plac Solidarności, gdzie został zakończony po godzinie 16.

Niektórzy z manifestujących, oprócz tęczowych chorągiewek czy parasolek, mieli symbole „strajku kobiet”. Padały także wulgarne antyrządowe hasła, znane ze „strajku kobiet” i skandowane w rytm muzyki. Zdaniem części komentujących w mediach społecznościowych, tego typu hasła nie powinny być częścią marszu, który ma promować tolerancję, a samorządowcy, którzy objęli marsz patronatem, powinni je potępić.

1000 POLICJANTÓW

Według nieoficjalnych danych nad bezpieczeństwem uczestników marszu czuwało ponad tysiąc funkcjonariuszy – w tym liczne oddziały prewencji oraz spora grupa nieumundurowanych policjantów. Jak informowała podkom. Karina Kamińska z pomorskiej policji, marsz i wszystkie pozostałe zgromadzenia przebiegały spokojnie.

Część mieszkańców narzekało na trwające kilka godzin zmiany w organizacji ruchu, w tym komunikacji miejskiej.

Był to szósty Marsz Równości w Gdańsku, w ubiegłym roku wydarzenie nie odbyło się ze względu na epidemię koronawirusa.

 

Piotr Puchalski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj