„Ochrona nie wywiązała się z obowiązków podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy” – tak oceniają świadkowie, którzy zeznawali w piątek 3 września w procesie w sprawie organizacji koncertu, podczas którego Stefan W. ugodził nożem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
Na ławie oskarżonych zasiadają dwaj policjanci, urzędnik wydziału gospodarki komunalnej, dwaj ochroniarze oraz dwie osoby z Regionalnego Centrum Wolontariatu. Odpowiadają za narażenie uczestników koncertu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, a urzędnicy dodatkowo za niedopełnienie obowiązków. Jak mówią uczestnicy koncertu, na scenę łatwo można było wejść.
– Ochrona naprawdę zawiniła bardzo mocno, dopuściła się wstępu nieuprawnionej osoby – mówili naszemu reporterowi świadkowie. – Posiadając plakietkę mediów na scenę można było wejść bez ograniczeń. Nie sprawdzano, czy ktoś nie posiada jakichś niebezpiecznych przedmiotów. Nie wiadomo, jak Stefan W. dostał się na scenę. Po ataku ochrona zareagowała z dużym opóźnieniem, może nawet po kilku minutach, dopiero zaczęła go obezwładniać. A on w tym czasie jeszcze zdążył triumfować na scenie i mieć swoja przemowę.
Przed gdańskim sądem zeznaje w piątek 3 września 9 świadków i pokrzywdzonych. Oskarżonym grozi 5 lat więzienia.
Grzegorz Armatowski/raf