Kierownik kościerskiego schroniska miał znęcać się nad psami. Sprawą zajmie się prokuratura w Sopocie

Prokuratura Rejonowa w Sopocie przejmie śledztwo w sprawie rzekomych nieprawidłowości w schronisku dla zwierząt w Kościerzynie. Jak twierdzą byli pracownicy, kierownik placówki znęcał się nad psami i bił je policyjną pałką. Chodzi o byłego policjanta kościerskiej komendy i dlatego śledczy z tego miasta wyłączyli się z postępowania. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku zdecydowała, że śledztwo kontynuować będzie sopocka prokuratura. Byli pracownicy schroniska, którzy chcą pozostać anonimowi twierdzą, że kierownik w brutalny sposób traktował psy.

– Byłem świadkiem kilkukrotnego użycia pałki policyjnej typu tonfa w celu rozdzielania psów. Nieraz zwierzęta się tak gryzą, że w ferworze emocji nie chcą puścić. Wtedy były tą pałką po prostu obijane – mówi były pracownik schroniska, który przepracował tam dwa lata, dodając, że pracownicy zwracali uwagę kierownikowi na jego zachowanie.

– Po uprzednich próbach rozmów z prezesem zarządu OTOZ Animals, które nie skutkowały niczym, nie pozostała już mam żadna inna opcja niż pójście na policję. Zresztą do tego też nas nakłaniano i namawiano ze strony OTOZ Animals, tłumacząc, że dopóki nie mają żadnych dowodów, to nic z tym nie zrobią – przyznaje.

CHWILOWO ZAWIESZONY

 
– 13 września otrzymałam z nieznanego mi anonimowego adresu mailowego pismo w sprawie znęcania. Odpisałam, że niezwłocznie czekamy na oświadczenia świadków lub jakieś dowody. Odpowiedzi niestety nie otrzymałam. W przypadku dowodów lub podpisanych oświadczeń świadków sprawę sami skierowalibyśmy do prokuratury – poinformowała prezes OTOZ Animals Ewa Gebert
– Bardzo dobrze, że prokuratura zajęła się tą sprawą. W końcu będziemy mieli jasność sytuacji. Jest to postępowanie w sprawie, a nie przeciwko. Do wyjaśnienia sytuacji zawieszamy pana Rafała w czynnościach kierownika schroniska, ale bez decyzji prokuratury, bez dowodu sądu nie będziemy wydawać żadnych wyroków – dodaje prezes OTOZ Animals Ewa Gebert.

Śledztwo na razie prowadzone jest w sprawie – nikt nie usłyszał zarzutów. Za znęcanie się nad zwierzętami grożą trzy lata więzienia.
 
Grzegorz Armatowski/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj