Siedmioro uczniów i nauczycielkę przewieziono do szpitala po czwartkowym zdarzeniu w szkole w Sadlinkach koło Kwidzyna. Podczas apelu źle się poczuli – uskarżali się na osłabienie organizmu. Ich życiu nic nie grozi – trafili na obserwację.
Początkowo podejrzewano, że w budynku mógł ulatniać się gaz, ale później okazało się, że nie ma tam żadnej tego typu instalacji. W piątek w szkole nie odbywają się stacjonarne lekcje. Policja wyjaśnia, co było przyczyną zasłabnięcia poszkodowanych.
TRWA USTALANIE PRZYCZYN
– Policjanci razem ze strażą pożarną prowadzą dalsze działania na terenie szkoły, które mogą pomóc w ustaleniu przyczyn zdarzenia. Aktualnie czekamy na wyniki badań osób, które trafiły do szpitala. Do tej sprawy zostanie powołany również biegły w zakresie medycyny. Zabezpieczyliśmy monitoring i przesłuchujemy osoby, które mogą mieć wiedzę na temat zaistniałej sytuacji – mówi młodszy aspirant Anna Filar.
Poszkodowani to dzieci w wieku od 10 do 12 lat i dorosła kobieta. W czwartek ze szkoły ewakuowano 363 uczniów i 35 pracowników szkoły.
Grzegorz Armatowski/pb